Werewolf napisał(a):
Często także mam tzw. "przeszkadzajki", jak to zwykle je nazywam. Jest to upierdliwe swędzenie czy chęć kichnięcia, której nie da się niemal powstrzymać, w momencie, kiedy jest się na granicy paraliżu sennego i schodzenia głębiej.
Jak już pisałam w innym dziale nigdy nie opuszczałam swojego ciała świadomie bo jeszcze tydzień temu nie wiedziałam co to Oobe.
Jednak swoje doznania (że sie tak wyrażę) potrafię sklasyfikować:
1. Spotkania z MTJotem
2. Zielona dolina
3. Mój poziom.
O dwóch pierwszych już też na forum napisałam. Trzeciego nie potrafię za bardzo ująć w słowa, ale to jest taki sterowany sen. Tzn. najpierw przenoszę się gdzieś (do snu z zachowaniem świadomości, snu nie wybieram) a później mu się poddaję, ale jak mi się coś nie podoba to potrafię zmieniać rzeczywistość - mam więc wpływ na to co się we śnie dzieje. I to jest z reguły bardzo przyjemne i ten mój poziom zawsze lubiłam. Starałam sie go przywoływać i wiem kiedy to robić. Jak w przypadku dwóch poprzednich (moja klasyfikacja) musze być niewyspana. Ten mój poziom pojawia się tylko w dzień (jak się położę po południu) więc się nigdy nie bałam, że kładąc się wywołam MTJota bo ten zjawiał się tylko w nocy - do niedawna przynajmniej.
I właśnie - gdy chcę znaleźć się na tym moim poziomie to też czasami dostaję swędzawek (to jest strasznie namolne swędzenie).
Poza tym często też zasycha mi w gardle i mam zapchany nos ( poradziłam sobie z tym i na wszelki wypadek zapuszczam wcześniej krople).
Czasami (bardzo rzadko) na tym poziomie bywa nieprzyjemnie (tak sądzę - nie pamiętam), ale mimo zdrowego serca dostaję palpitacji (tętno 150 conajmniej) musze natychmiast usiąść i powoli przechodzi - choć akurat to trudno zaliczyć do przeszkadzajek.
Od niedawna pojawiła się też inna przeszkadzajka. Łóżko pode mną się kołysze, ugina...Tak jakby kot po nim chodził.
To mnie wybija z rytmu i patrzę czy ten kot naprawdę chodzi. To uginanie dotyczy nóg - na przemian jednej i drugiej.
Czasami ręki, a raczej łokcia bo dłoń mam wówczas pod głową.