Hmmmm...trochę wstrząsnęło mną ostatnie stwierdzenie
:" . Dzisiejszej nocy znowy wychodzę by zdobywać wiedzę, której wśród tego prymitywnego gatunku nie znajdę." Właściwie nie tyle wstrząsnęło ile pomyślałam sobie, że coś tu jest nie tak. Wychodzę z założenia, że wiedzę można zdobywać wszędzie i w każdych okolicznościach, tylko od naszego na nią otwarcia zależy, czy ją wchłoniemy, czy nie. W życiu, w jednakowym stopniu, można się czegoś nauczyć od sędziwego mędrca, czy od dziesięcioletniego chłopca. Nie wiem dlaczego musimy od razu zakładać, że to, co jest poza naszą percepcją, poza granicami, które wytycza nam rzeczywistość jest nie do podważenia i nie do zakwestionowania? Zgodzę się, że nasz gatunek jest dość prymitywny, ale, moim skromnym zdaniem, ten prymitywizm przejawia się w fakcie, iż uzurpujemy sobie prawo do bycia panami świata, choć na dobrą sprawę nawet nie potrafimy sobie wytłumaczyć czym ten świat naprawdę jest, a nie tym, że jesteśmy tępi i do niczego się nie nadający. W końcu kilku wielkich ludzi nasza populacja na świat wydała. Idąc dalej za swoim tokiem myślenia (gdyż uwielbiam śledzić swój pokrętny tok myślenia:)) dochodzę do wniosku, że ze stwierdzeniem "wielka rasa, wspaniała rasa" kojarzy mi się tylko jedno, i uwierz nie jest to absolutnie pozytywne skojarzenie
Może, po prostu, wystarczyłoby otworzyć się na świat, zatrzymać się przez moment, zamiast gnać na złamanie karku, poobserwować to co się wokół nas dzieje, wyciągnąć wnioski i poczuć się bogatszym o nowe doświadczenia, zamiast zawracać głowę Istotom po drugiej stronie? Tym bardziej, że moim zdaniem, cała zabawa nazywana "życiem" polega właśnie na tym, by samemu, dzięki dostępnym "materiałom", wyciągnąć z niej jak najwięcej i przejść na drugą stronę z dużo cięższym bagażem empirycznym. Po co zachowywać się jak uczeń odpytywany przy tablicy, który zamiast uruchomić swój aparat myślowy, liczy na to, że kolega z pierwszej ławki mu podpowie? To dość mało konstruktywne. Pewna bardzo bliska mi osoba ma zwyczaj mówić, że "rzeczy należy obserwować ze wszystkich możliwych punktów widzenia" i zgadzam się z tym absolutnie. Poznajmy najpierw siebie, by móc poznać całą resztę, która znajduje się w zasięgu naszego rozumowania. Zdajmy sobie sprawę z tego kim jesteśmy, a potem żądajmy odpowiedzi od życia. Może po prostu czas dorosnąć? I ostatnia sprawa: nie liczyłabym na to, że ktokolwiek czegokolwiek mnie nauczy, że poda mi rozwiązanie na złotej tacy, jeśli ja sama nie otworzę się na to by zrozumieć.
Chcąc zakończyć optymistycznym akcentem zarzucę myśl mojego ukochanego wujka Sokratesa, która kryje w sobie cały wzór na zrozumienie tego co nas tworzy: "Jedynie wrażliwość prowadzi do poznania" (I nie chodzi mi tu o Poznań z koziołkami
).
Pozdrawiam
Majka