Jaki jest Wasz stosunek do zbioru wiedzy, który zamieszczony jest w trylogii ND Walsha pt:"Rozmowy z Bogiem"? Mnie osobiście książka ta ujęła tym, że zawarte są w niej jednoznaczne odpowiedzi na pytania, na które całe życie poszukiwałem odpowiedzi. Wszystkie problemy, które Bóg w niej poruszył są tak niesamowicie spójne, że nie sposób znaleźć jakieś nieścisłości, brak konsekwencji, który mógłby nijako podważyć wiarygodność słów w niej zawartych. Ponadto to, co w niej przeczytałem, zgadza się z relacjami osób, które doświadczyły śmierci klinicznej, jak i z moimi doświadczeniami sprzed narodzin więc można sądzić, iż faktycznie, niewielka część treści w tej książce uległa deformacji przez filtr w postaci Walsha. Bóg wspomina tam o tym, że jesteśmy tu by sobie przypomnieć Kim W Istocie jesteśmy. Oto korelacja ze słowamu Darka Sugiera na dowód prawdziwości słów:
"Kim jestem? Skąd pochodzę?
Pytanie dotyczące pra-korzeni. Najdalej położonego w banku pamięci źródła, dawnych, dawnych przeżyć. Źródła do którego można się dokopać i wyłowić cenne informacje. Oto fragment tego co zarejestrowałem w jednej z dalekich wypraw, bardzo dalekich wypraw do ŚRODKA siebie:
Jestem wibrującą, kulą świetlną pośród innych kul, które w kupie są wielką, przeogromną kulą światła. Jasno i ciepło dookoła. Bawimy się w obkurczanie i rozkurczanie, zmniejszanie i powiększanie. Jaśnienie i przyciemnianie. Raz ja jestem wielką kulą, głównym ojcem, a po chwili staję się drobinką, dzieciaczkiem, pośród innych dzieciaczków-kulek. Nic po za tym się nie dzieje i robi się to nudne dla wszystkich. Ktoś zbiorczy, ktoś ponad nami, za moim i naszym przyzwoleniem, w momencie kiedy jestem obkurczonym i staję się dzieciaczkiem-kulką, wypycha mnie ze zbioru kul świetlnych i kiedy to się staje czuję straszny ból i głód powrotu, niesłychaną tęsknotę połączoną z przeszywającym bólem. Nie do opisania ból.. ałłła, jak boli, ałłła... By go zmniejszyć muszę całkowicie się oderwać i zapomnieć. Zostaję nagle sam jak palec, a do około nikogo nie ma, tylko ciemność i pusta przestrzeń, żadnych moich braci-kul. Więc zaczynam szukać drogi powrotnej by wrócić, lecz zapomniałem. Szlak jest zatarty. Rozdzielenie spowodowało amnezję... wpadam w panikę i zaczynam się trząść, zimno mi... Nagle czuję w środku mnie, z tyłu i dookoła, wyłaniająca się powoli istotę, która ciepło oznajmia, że to czego doświadczam w tej chwili, to pewna forma nowej zabawy...
Gdy to piszę mam świeczki w oczach i ponownie wszystko przeżywam...
Pamiętam jak podczas podróży czułem olbrzymi, nie do opisania ból. Nie tylko psychiczny, ale normalnie fizyczny, mimo że byłem poza ciałem. Połączony był z przemożnym głodem i tęsknotą za ponownym przyłączeniem się do zbiorowości kul. Jest to moja prapierwonta tęsknota za źródłem. Podejrzewam, że każdy ją posiada i jest spakowana, zakorzeniona w najdalszych zakamarkach podświadomości. To ona czyni z nas wciąż głodne i poszukujące czegoś nieuchwytnego jednostki, czegoś co jest w naszej głębokiej podświadomości i nadaje wewnętrzny sygnał i przypomina o swoim istnieniu: „pamiętaj skąd pochodzisz”
Dobrze jest sobie coraz więcej przypominać. Bo oto chodzi w tej ZABAWIE: by sięgać pamięcią głębiej i głębiej, choć niekiedy przypominanie bywa bolesne...
DS"
Czyż to nie wspaniałe? Tu chodzi o przypomnienie! Najpierw była wiedza a tu w fizykalu jesteśmy by tą wiedzę zmienić na doświadczenie by potem znowu wrócić do Źródła i cieszyć się byciem w Źródle (gdy zaczęło się robić nudno, nagle Darek opowiada, że został wypchnięty ze Źródła). Te słowa dają mi niesamowitą radość, mam nadzieję, że Wy również podejmiecie własne poszukiwania wspólnego mianownika w tych różnych relacjach. Amen