Posty: 1
Dołączył(a): Pn sty 02, 2017 10:25 pm
Pierwsza świadoma próba OOBE ?
Hej!
O świadomym śnie i OOBE słyszałem już z 10 lat temu. Próbowałem doświadczyć wtedy LD jednak średnio mi to wychodziło i chwilowa fascynacja minęła.
Od około 2 miesięcy interesuję się medytacją jako formą relaksu. Zaczęło się od puszczania na YouTube muzyki poświęconej medytacji, czy też programom z serii 'autohipnoza'. Będąc wcześniej nastawiony sceptycznie do tego typu rzeczy ku mojemu zdziwieniu zauważyłem, że to faktycznie w jakiś sposób działa.... W ten sposób od czasu do czasu przez ostatni miesiąc- dwa miesiące kładę się na łóżku i 'odprężam'. Jakiś czas temu przypomniałem sobie o czymś takim jak OOBE i postanowiłem, że fajnie byłoby coś takiego przeżyć na własnej skórze. Wyszedłem z założenia, ze mogę to zrobić podczas mojej 'odprężającej' medytacji kiedy czuję, że moje ciało jest ciężkie i jakby odrętwiałe.
Jak postanowiłem tak też zrobiłem. Przed pójściem spać, położyłem się wczoraj na łóżku i zacząłem medytować (już nie potrzebuję pomocy muzyki z YouTube aby poczuć 'ten' stan). Ciało zrobiło się ciężkie, nogi, ręce zaczęły miło łaskotać/mrowić, a w myślach miałem tylko jedno: "jak wyjść z ciała". Po chwili poczułem jak moje ręce bezwładnie unoszą się do góry. Przez chwilę myślałem, ze już nastąpiło to tzw' rozdzielenie', ale uchyliłem lekko powieki i zobaczyłem, ze faktycznie dłonie są już z 10 cm nad łóżkiem. Nie mogłem nimi poruszać świadomie, ale poruszały się same. Do góry. Robiło mi się zimno w dłonie i po upływie paru minut będąc już zmęczony tym czekaniem a jednocześnie podekscytowany faktem, że kończyny same mi się ruszają przerwałem te sesje. Powtórzyłem jeszcze przed zaśnięciem to samo dwa razy z tym, że kolejny raz starałem skupić się na nogach i nimi poruszyć nieświadomie (było ciężej, ale czułem w nich to przyjemne mrowienie)... W końcu nie doczekałem się OOBE i poszedłem spać.
Obudziłem się 1,5-2h później. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy była taka, że chciałem zrobić OOBE (gdzieś przeczytałem wcześniej, że jest to jedna z metod - bycie świadomym od razu po wybudzeniu w nocy). I w tym momencie zaczęło się dziać coś dziwnego. Myślałem o 'odłączeniu' od ciała i jednocześnie poczułem, że cały drżę. Myślałem, że zaraz mnie coś zrzuci z łóżka, czułem silne mrowienie(takie jak czasami zdrętwieje noga/ręka tyle, że cały dygotałem) a po chwili doszedł pisk w lewym uchu (ponieważ przebudziłem się leżąc na prawym boku, prawe ucho miałem przy poduszce). Słyszałem o tym, że przechodząc w oobe doznaje się tzw wibracji, więc myślę sobie 'wow, to naprawdę działa'. I tak dygotałem przez chwilę, w uchu piszczało, a przed oczami widziałem kątem oka coś dziwnego, nie wiem co to było. Coś lub ktoś. Zacisnąłem powieki i widziałem to dalej. W końcu spanikowałem, bo wibracje były dla mnie zbyt intensywne, a nie mogłem się 'wybudzić' z tego stanu. Zacząłem krzyczeć i po chwili odzyskałem świadomość, drgania ustąpiły, ale przez dobrych kilka minut czułem się jeszcze roztrzęsiony. Nie wiem czy dlatego, że przestraszyłem się tego co doświadczyłem, bo w sumie czułem bardziej satysfakcje, aż chciało mi się śmiać
To właśnie jest historia, która przytrafła mi się dzisiaj w nocy. Nie wiem jak to traktować, czy wibracje i pisk w uszach był wytworem mojej wyobraźni, czy miałem koszmar senny, a może faktycznie zbliżyłem się do wyjścia z ciała tylko niepotrzebnie spanikowałem? Czy jest to możliwe, że poczułem te dragnia leżąc na boku? Ponieważ zawsze wydawało mi się, że należy leżeć na plecach (tak jak to robię przy 'medytacji'). Powiedzcie mi dobrzy luzie z forum, czy zwariowałem?
O świadomym śnie i OOBE słyszałem już z 10 lat temu. Próbowałem doświadczyć wtedy LD jednak średnio mi to wychodziło i chwilowa fascynacja minęła.
Od około 2 miesięcy interesuję się medytacją jako formą relaksu. Zaczęło się od puszczania na YouTube muzyki poświęconej medytacji, czy też programom z serii 'autohipnoza'. Będąc wcześniej nastawiony sceptycznie do tego typu rzeczy ku mojemu zdziwieniu zauważyłem, że to faktycznie w jakiś sposób działa.... W ten sposób od czasu do czasu przez ostatni miesiąc- dwa miesiące kładę się na łóżku i 'odprężam'. Jakiś czas temu przypomniałem sobie o czymś takim jak OOBE i postanowiłem, że fajnie byłoby coś takiego przeżyć na własnej skórze. Wyszedłem z założenia, ze mogę to zrobić podczas mojej 'odprężającej' medytacji kiedy czuję, że moje ciało jest ciężkie i jakby odrętwiałe.
Jak postanowiłem tak też zrobiłem. Przed pójściem spać, położyłem się wczoraj na łóżku i zacząłem medytować (już nie potrzebuję pomocy muzyki z YouTube aby poczuć 'ten' stan). Ciało zrobiło się ciężkie, nogi, ręce zaczęły miło łaskotać/mrowić, a w myślach miałem tylko jedno: "jak wyjść z ciała". Po chwili poczułem jak moje ręce bezwładnie unoszą się do góry. Przez chwilę myślałem, ze już nastąpiło to tzw' rozdzielenie', ale uchyliłem lekko powieki i zobaczyłem, ze faktycznie dłonie są już z 10 cm nad łóżkiem. Nie mogłem nimi poruszać świadomie, ale poruszały się same. Do góry. Robiło mi się zimno w dłonie i po upływie paru minut będąc już zmęczony tym czekaniem a jednocześnie podekscytowany faktem, że kończyny same mi się ruszają przerwałem te sesje. Powtórzyłem jeszcze przed zaśnięciem to samo dwa razy z tym, że kolejny raz starałem skupić się na nogach i nimi poruszyć nieświadomie (było ciężej, ale czułem w nich to przyjemne mrowienie)... W końcu nie doczekałem się OOBE i poszedłem spać.
Obudziłem się 1,5-2h później. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy była taka, że chciałem zrobić OOBE (gdzieś przeczytałem wcześniej, że jest to jedna z metod - bycie świadomym od razu po wybudzeniu w nocy). I w tym momencie zaczęło się dziać coś dziwnego. Myślałem o 'odłączeniu' od ciała i jednocześnie poczułem, że cały drżę. Myślałem, że zaraz mnie coś zrzuci z łóżka, czułem silne mrowienie(takie jak czasami zdrętwieje noga/ręka tyle, że cały dygotałem) a po chwili doszedł pisk w lewym uchu (ponieważ przebudziłem się leżąc na prawym boku, prawe ucho miałem przy poduszce). Słyszałem o tym, że przechodząc w oobe doznaje się tzw wibracji, więc myślę sobie 'wow, to naprawdę działa'. I tak dygotałem przez chwilę, w uchu piszczało, a przed oczami widziałem kątem oka coś dziwnego, nie wiem co to było. Coś lub ktoś. Zacisnąłem powieki i widziałem to dalej. W końcu spanikowałem, bo wibracje były dla mnie zbyt intensywne, a nie mogłem się 'wybudzić' z tego stanu. Zacząłem krzyczeć i po chwili odzyskałem świadomość, drgania ustąpiły, ale przez dobrych kilka minut czułem się jeszcze roztrzęsiony. Nie wiem czy dlatego, że przestraszyłem się tego co doświadczyłem, bo w sumie czułem bardziej satysfakcje, aż chciało mi się śmiać
To właśnie jest historia, która przytrafła mi się dzisiaj w nocy. Nie wiem jak to traktować, czy wibracje i pisk w uszach był wytworem mojej wyobraźni, czy miałem koszmar senny, a może faktycznie zbliżyłem się do wyjścia z ciała tylko niepotrzebnie spanikowałem? Czy jest to możliwe, że poczułem te dragnia leżąc na boku? Ponieważ zawsze wydawało mi się, że należy leżeć na plecach (tak jak to robię przy 'medytacji'). Powiedzcie mi dobrzy luzie z forum, czy zwariowałem?