Dołączenie: Nie Lut 24, 2008 6:03 pm
Posty: 153
Miejscowość: w drodze
|
29 kwietnia 2008 w Bazylei zmarł Albert Hoffmann – szwajcarski chemik. Zajmujący pierwsze miejsce na liście stu żyjących geniuszy, opracowanej na podstawie e-mailowego sondażu światowej firmy konsultingowej Creators Synectics. Odkrycie LSD poprowadziło go do wyizolowania psylocybiny, głównego alkaloidu grzybów halucynogennych, i LSA, związku pokrewnego LSD pod względem budowy chemicznej, zawartego w powojach. Podjął również próby wyizolowania alkaloidów Salvia divinorum, ale bez sukcesów.
Doktor Albert Hofmann doprowadził do syntezy LSD 16 listopada 1938 roku, nie znajdując dla substancji zastosowania. Wrócił do badań pięć lat później. Szalała II wojna światowa, ale w Szwajcarii dało się spokojnie pracować. Naukowiec zdecydował się więc na małe doświadczenie: zażył 250 mikrogramów substancji, wsiadł na rower i pojechał do domu. Poczuł, że lepiej będzie się położyć, a potem na dwie godziny wkroczył w – jak potem opisał – stan podobny do snu: „Z zamkniętymi oczami, bo światło dzienne wydało mi się zbyt jasne, zobaczyłem nieprzerwany strumień fantastycznych obrazów, wyjątkowych kształtów i kalejdoskopowych kolorów”. Uznał, że to „lekarstwo duszy”.
Nietrudno się domyślić, że natychmiast przeprowadzono w różnych krajach wojskowe doświadczenia z LSD. Brytyjczycy na przykład odkryli, że ich żołnierze po godzinie od zażycia przerwali zbrojne manewry, wyszli pod ostrzał wroga i położyli się na trawie (prócz jednego, który wdrapał się na drzewo, by karmić ptaki).
Niedługo po wojnie dietyloamid kwasu D‑lizergowego pojawił się w sprzedaży jako lek wspomagający terapię psychiatryczną (Jan Pospieszalski z radością pewnie odnotuje, że w USA próbowano też „leczyć” nim homoseksualizm). I właśnie kiedy młodzież zaczęła masowo zażywać LSD, ograniczono dostęp do substancji, a potem (1969) zakazano jej posiadania. Hofmann wspierał młodzież w psychodelicznych latach 60., uznając, że stanowisko rządu USA to nie wynik realnych zagrożeń LSD dla zdrowia, ale troski o podwaliny konsumpcyjnego społeczeństwa. Nigdy nie konsumowałem LSD, ale gdy popatrzeć na nie przez pryzmat historii – coś w tym twierdzeniu musi być.
Próby zarabiania na LSD nie miałyby sensu – psychoaktywnie działa ilość mniejsza od ziarnka piasku, a litrową butelką LSD można by „obsłużyć” całą ludność Warszawy. LSD jest też jedną z najmniej uzależniających używek i nie można go przedawkować – jeśli ktoś używa za często, przestaje działać. Zeszłoroczne badania pisma „Lancet” mówią, że w rankingu niebezpiecznych substancji ustępuje nie tylko heroinie i alkoholowi, ale także nikotynie i marihuanie. Notowane śmierci po LSD to głównie przypadki skoków przez okno osób przekonanych, że potrafią latać.
A skutki uboczne? Dokładne badania przeprowadziła firma Sandoz, długoletni producent „kwasu”. Co im wyszło? Że LSD nie powinny brać kobiety w ciąży.
Hofmann zmarł rankiem 29 kwietnia na atak serca w domu pod Bazyleą. Przeżył 102 lata.
/przekrój/
Oczywiście za pomocą LSD można się także nieźle przefazować o czym przekonuje sam Hofmann http://marcin.wrzuta.pl/film/12S8o0v926/albert_hoffman
-----edit---------
https://hyperreal.info/node/1622 a oto jego książka
_________________
http://www.zdrogi.blogspot.com L i b e r t é _ t o u j o u r s
|
|