So lip 12, 2008 11:40 am przez Zbyszek
FRAGMENT TEKSTU Z BLOGA
Poszukiwanie pojemnika w Berlinie.
Gdzie jesteś,- spytałem. Starając sobie przypomnieć zdarzenia, kierowałem uwagę w rożna strony wnętrza lokalu, penetrując wzrokiem jego zakamarki. Wytwarzając w wyobraźni jego obraz , coraz szybciej szybowałem uwaga po rozrzucanych na budowie przedmiotach. Odczucia bezradności zastąpił powoli wewnętrzny spokój i cisza . Znowu jestem astralna świadomością. Szukając pojemnika, spytałem ponownie. Gdzie jesteś? Stoję bez ruchu, nieświadomy ciała fizycznego, oczekując jakiegoś wyraźnego znaku ze strony astralnego ciała. Impuls niczym echo przeszłych wydarzeń, kieruje mnie do klęczących rzemieślników. Klik,- pełna świadomość ,- szukałem przecież pojemnika a nie miłego towarzystwa. Gdzie jesteś ,- ponawiam pytanie. Kierowany kolejnym impulsem, przeszedłem przez cale pomieszczenie, zatrzymując się naprzeciwko całego urządzenia. Uf,- to naprawdę działa, tylko znalazłem nie to czego szukałem. Szukając pojemniczka na farbę trafiłem na całe urządzenie do natrysku. Je znalazł bym sam bez trudu, wychylając głowę za narożnik ściany.
Przy kolejnej probie, wyobraziłem sobie jak odkręcam pojemnik od pistoletu. Będąc świadomym w ciele astralnym doskonale odczuwałem niefizyczne ruchy. Wizualizując pojemnik w ręce ,ponowiłem pytanie. Gdzie jest ten pojemnik trzymany teraz w ręce.? Zapadając w stan biernego oczekiwania, odczułem wyraźnie wskazany kierunek w którym miałem się udać, gdyż pojawił się we mnie charakterystyczny nacisk z nierozpoznawalnego na moja uśpiona wole , podlegającą tym razem bezpośrednio ciału astralnemu. Dochodząc do barku, stwierdziłem z rozczarowaniem ,ze pojemnika nigdzie nie ma. Nie działa, skwitowałem moje usilne próby.
Halo tam w dyskuuuuuu. Moj astralniak zwariował !!!. Ciągnie mnie po budowie zamiast wskazać mi miejsce poszukiwanego pojemnika. Przy kolejnej probie wylądowałem z 2 strony barka, naprzeciw wiadra z woda.
W tym momencie do akcji wkroczył mój niefizyczny przyjaciel. Włożyłem pewna rękę do wiaderka, wyciągając zapomniany pojemniczek. Gdzieś na peryferiach umysłu , rozległ się wesoły śmiech i życzliwe pozdrowienie. Pamiętasz jak 10 lat temu w Berlinie zabrałeś bez pytania wiaderko murarzom. Gdy się o nie upomnieli to się bardzo zawstydziłeś…….
W czasie kursu u Brusa Moena ,jedynym z zadań było nawiązanie kontaktu ze zmarłym i określenie okoliczności jego śmierci. Zaklejone w kopercie zdjęcie zmarłego dotykaliśmy rękoma ,co miało nam ułatwić z nim niefizyczny kontakt. Przytrafiła mi się wtedy przygoda, w której ugrzązłem w watkach ubocznych tak jak przy szukaniu pojemniczka.
Obserwując dzień wcześniej, symulowany lot wirującej kuli na monitorze, nie przypuszczałem, ze jej obraz utkwi mi w pamięci i eksplodując w sprzyjających okolicznościach zmieni przebieg akcji w wizualizacjach na warsztatach. Osoba ze zdjęcia, raniona została eksplodująca kula w ramie w czasie zamieszek wojennych. Te zdarzenia zlewając się w jedno , zaowocowały nieczytelna dla mnie wizja. Pojawiło mi się przed oczami kręcące się drzewo z odpadającą korą, zmieniające się w cementowa, wirującą karuzele. Pytając o szczegóły zobaczyłem mechanika w warsztacie a potem wdzierające się wiertło w jego ciało . Zamieniło się ono na wysokości ramion w mieszadło do gipsu ,gdy nagle jedno ze smigiełek odprysło, raniąc dotkliwie ramie. Pracując często jako sztukator zapamiętałem ruch mieszadła umocowanego w wiertarce. Kolejnym fałszywym tropem okazało się odczytanie wizji właściciela zdjęcia, śniącego w tym samym czasie o mechaniku. Siedział on nieszczęśliwym trafem za moimi plecami, powodując swym śnieniem niewłaściwy odczyt u jeszcze jednej osoby z mojej grupy.
Interesujące niefizyczne przygody doświadczyłem we wspólnych eksploracjach na 3 stopniu kursu u Brusa. Udało mi się towarzyszyć 5 osobom w ich śnieniu. Przyglądałem się koleżance odzyskującej dziecko w królewskich ogrodach a innym razem trafiłem na 2 wielkie futurystyczne formy, szybujące w odległej przestrzeni . Zbliżająca się z zawrotna prędkością złota energia połączyła 2 elementy w jednolita całość, wprawiając nas w osłupienie.. Chodziłem po statku na którym rozegrała się arabska tragedia w śnie prowadzącej kurs Joasi jak i wylądowałem w srebrzystej lagunie obok sąsiada w poszukiwaniu centrów planowania. Udało mi się nawet dolecieć na jakaś kolorowa planetę, doświadczając niefizycznie przygodę Brusa o powstaniu swiadomosci. Stanąłem naprzeciw kilkudziesięciu metrowej postaci, grającej w golfa szybującymi w przestrzeni kulami swiadomosci. Przepiękne pulsujące kolory druzgotały moje poczucie harmonii a rozpościerająca się, ożywiona przestrzeń wywoływała we mnie nieznane odczucia.
Udało mi się odzyskać dziecko z udziałem jej rodziców w bardzo skomplikowanej akcji ,pełnej wzruszenia jak i towarzyszyłem w lotniczej tragedii osobie odczytującej później zdjęcie mojego ojca, zaklejone w kopercie.
Ciekawe wydało mi się spotkanie z dziadkiem uroczej sąsiadki. Napisane jej ręka nazwisko dziadka miało wystarczyć w uzyskaniu z nim kontaktu. Wylądowałem na placu otoczonym domami z czerwonych cegieł. Pojawiające się dziecko pobiegło w kierunku wysokich zabudowań. Szybko zmieniająca się dekoracja snu utrudniała mi właściwe reakcje. Gubiąc umykającego chłopca w korytarzach, przypominających klasztorne zakamarki, zadałem mu pytanie, dotyczące okoliczności jego śmierci. Unosiłem się pod zaokrąglonym sklepieniem jakiejś komnaty , nie potrafiąc zbyt dobrze określić pozycji swojego ciała.
W odpowiedzi rozpostarł się prze de mną szpitala z czerwonych cegieł i pojawił się tuz przy mnie starszy ,wesoły człowiek w kombinezonie robotniczym. Wypiął do przodu brzuch, strzelając przy tym bezgłośnie szelkami.
Wzruszona wnuczka potwierdziła trafienie. Dziadek mieszkał na wsi w domu z czerwonych cegieł i zmarł w szpitalu zbudowanych również z czerwonych cegieł. Cegły te stały się ważnym elementem w tym niefizycznym spotkaniu, gdyż szpital był jedyna ceglana budowla w okolicy. Jako dziecko często spędzał czas w kościele a jako dziadek wypinał rubasznie brzuch, strzelając przy tym szelkami w swoim ulubionym kombinezonie.
Mając natychmiastowa weryfikacje w relacjach partnerów, nabrałem pewności co do realności tych zdarzeń, tym bardziej ,ze miedzy ćwiczeniami wielokrotnie wychodziłem z cial. Przyglądając się kursantom, rozmawiałem z nimi w ich niefizycznych planach, poruszając interesujące ich zagadnienia.
cialka.net