...skoro już nie mogę rozróżnić jawy od snu i z tego właśnie powodu nie byłem pewny gdzie dać ten temat...no ale dałem tu...ze snu na pewno coś tam jest.
Ta intrygująca opowieść zaczęła się dzisiaj w nocy, a może nawet nad ranem.
Przed zaśnięciem otworzyłem szeroko okno i mój wzrok padł na gwiazdę świecącą naprzeciwko mnie. Kładąc się poprosiłem , żeby pomogła mi osiągnąć OoBE, jednak nie stosowałem tego wieczoru żadnych medytacji ani technik.
To się zaczęło nad ranem i podejrzewam, że to był sen, ale nie jestem w 100% pewien. Poczułem, że tracę świadomość [ już kilka razy miałem takie uczucie, zwłaszcza przed OoBE, rozbudzałem się wtedy z lękiem, a potem robiłem sam sobie wyrzuty].
Pojawiło się to uczucie i automatycznie pojawił się lęk. Pomyślałem - tym razem intensywniej niż zwykle - że mam jedną, jedyną szansę na kilka miesięcy, bo właśnie w takich okresach czasu przytrafiało mi się to. Krok po kroku poddałem się więc tej utracie świadomości [ wspomnienia mam mętne, możliwe, że wtedy po prostu śniłem ] i usiadłem. Czułem, że usiadłem mimo, że moje fizyczne ciało leżało. Spróbowałem wyciągnąć nogi, ale się nie dało, wiedziałem, że bardziej tu potzreba siły woli niż jakikolwiek ruch, więc mocno pomyślałem o tym. I zdaje się, że zacząłem się wznosić. Po chwili - jestem pewien, że to akurat był sen - moje astralne ciało zaczęło się dusić, zaś kiedy opanowałem sytuacje zacząłem się śmiać, a moje fizyczne ciało także. Czułem je.
Pamiętam jeszcze, że czułem się jakbym unosił się obok swojego łóżka - czułem się wspaniale wolny. Zrobiłem salto do tyłu, potem zacząłem robić fikołki w zwolnionym tempie. Pamiętam, że postanowiłem poruszyć palcem u nogi i natychmiast "sfrunąłem" do ciała i wniknąłem w nie. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem otwarte okno w swoim pokoju. Granatowe niebo, gwiazd już nie było, musiało być koło 3 - 4 nad ranem.
Teraz nie jestem pewny. Czy to był sen o tym, co mnie interesuje, czy zaczęło mi się udawać zyskać przebłyski świadomości.