Fazowanie do ŚRODKA cz.I
Z przesuwaniem fazy świadomości do środka siebie, zetknąłem się jakby przypadkowo. Wogóle myślę, że człowiek na swej drodze wiele odkryć dokonuje właśnie tą drogą, niby-przypadkiem.
W sumie powinno to być zamieszczone w blogu, jednak był to zbyt krótki epizod by pisać w dzienniku. Jedno z pierwszych dośrodkowych przesunięć wyglądało tak:
Normalnie, jak zwykle zacząłem przesuwać fazę. Procedura jak zawsze; nic szczególnego, żaden nowy czynnik nie doszedł, przynajmniej nie był mi znany: 4+1, zioła, dzwięki na uszy i poszedł w kosmos:
Stoję przed rurą, kanałem, coś w rodzaju tunelu. Czuję, że wibracje, które przed chwilo miałem podczas wyłaniania się z cielesnej powłoki, nadal się utrzymują, lecz są bardziej wyciszone. Nagle świta mi w głowie taki pomysł: a co jakby je odwrucić, tak dla zabawy. Zgłaśniam je wsłuchjąc się w nie i jednocześnie wyrażam chęć odwrucenia ich, inaczej tego nie nazwę. Normalnie jakby wibracje były nagrane na płytę, a ja teraz ręcznie niczym didżej zmieniam ruch obrotowy płyty na przeciwny (oczywiście to tylko przenośnia, żadnej płyty nie ma). Sterując predkością i mając wszystko pod kontrolą w ręku, czuję jak mnie gdzieś cofa, ale nie jest to kierunek do c.f. Płynę do tyłu, ale nie do ciała. Zaczyna mnie troche dusić, rozluźniam się, odczekuję chwilę i ponawiam próby odwrócenia wibracji. Krok po kroku przesuwam fazę w całkiem nie znanym dotąd kierunku. Czuję jak zapadam się w sobie. Jestem w astralu, poza ciałem i wyraźnie czuję jak zapadam się do środka astralnego ciała, do środka siebie. Hlup i lecę w dół. Spadam niczym na dno studni. Trwa to i trwa... lecę i lecę i nie jest to ruch do ciała w kirunku reala, nie jest to też ruch na zwenątrz w kierunku penetracji ospuo, czy parku, jestem całkowicie na innej częstotliwości, jest to ruch do środka siebie. Nie weim co to za miejse i co to za nowa faza. Mogę się tylko domyślać. Nic nie widzę, czerń do okoła. Nie mogę dostroić zmysłu zwroku. Teraz czuję jak wracam na miejsce startowe, w górę, hop i znów jestem w astralnym ciele i stoję przed tym samym kanałem, troszkę jest zmieniony jak to w ospuo bywa, ale ident miejsca startowego jest ten sam. Wibracje słabną. Zgłaśniam je i znów cofa mnie do wewnatrz siebie. Ale zabawa, ale fajnie, zawsze to coś nowego... trochę dusi w klatce, ale można wytrzymać...
Powtarzam czynność cofania wibracji kilka razy, by się dobrze pszeszkolić w nowym zjawisku...
Podsumowanie:
Jest to metoda dla mocno zaawansowanych podróżników i jak nie wyjdzie Ci za pierwszym razem, to się nie zrażaj, tylko ponawiaj próby aż do skótku, z uporem maniaka
Spróbuj, po wyjściu z ciała, odzyskaniu świadomości na pierwszym planie w Poza, wyrazić wolę zapadnięcia się w sobie. Jak wychodzisz metodą bezpośrednią, czyli poprzez wibracje, spróbuj je odwrocić. Może zastanawiasz się jak to zrobić. Nie zastanowiaj się, będziesz wiedział, mówię ci, to proste. Gdy tylko wibracje ucichną, a ty będziesz już w OSPUO, wsłuchaj się w nie spowrotem z jednoczesną wolą odwrocenia biegunów ich brzmienia.
DS
PS: sorki za literówkę, jeśli jest, ale piszę z roboty, a tu mam tkiego jakiegoś kompa, że za chlerę, nie mogę uruchomić w nim funkcji podkreślania byków. Napisałem se w wordzie najpierw, ale word też nie podkreśla, więc byki sprawdzę innym razem na chacie:D
OBE-Pozdro Wszystkim!