Polubić OSPUO i technika "chowanie podwozia"
U mnie jest tak: na ogół dopiero 3...4 wyjście za koleją i po którymś tam odbiciu jest dość satysfakcjonującym dostrojeniem. Pierwsze jest krótkie i często w trakcie jego dają się we znaki strażnicy i siły cofające. Dobiero po odbici i zebraniu węcej siebie z ciała i OP mam dobrą, długą fazę. Mieszam metody i czynniki, które wybiórczo na podstawie prób i błędów sobie wybirem ze swej palety. Jest to po pierwsze:
- deficyt senny (ale nie do pszesady, bo co za dużo to nie zdrowo)
- potem długo, długo nic i:
- miesznka ziołowa ułatwiajaca koncentracje z jednoczesnym rozluźnieniem ciała, dźwięki.
A jeśli chodzi o techniki stosowane w poza do pogłębienia fazy, to przede wszystkim bazuję na... no właśnie? Jakoś tak intuicyjnie to robię. Nie mam utartego schematu. Jak jest kiepska faza, nieraz kombinuję jak koń pod górę, by się poprawiła i wyostrzyła. Nieraz na coś wpadnę jakby przypadkowo. Ostatnio wymuszam dalekie loty czymś co można nazwać "chowaniem podwozia". Normalnie odbijam się i szybko zabieram nogi do tyłu, jakbym je chciał zarzucić na plecy. Po takim zabiegu, na moment tracę pułap i obniża mnie w dół o minus wysokość jaką miały nogi, ale jestem wciaż nad podłożem, nie laduję na brzuchu, zupełnie jakbym zawisł na niewidzialnej poduszce powietrznej. Co robię dalej? Oddycham, pompuje w siebie jakby astral, który jest do okoła mnie. Pułap błyskawicznie rośnie pod sufit i często za oknem, między czasie już się coś zaczyna więcej krewać. Oj różne maniany robię by fazę uzyskać. No wiesz jestem OBE Świrem hehehe
Kombinuję również z: głodówkami, nie spaniem, wbijaniem sobie mantr do głowy typu: "Astral należy do mnie", no i oczywiście mam zawsze CEL wyjścia, kóry jest wzniosły, piękny, a na samą myśl, że go zdobęde dostaje dreszczy. To skolei budzi wyższe siły z MTJ na czele i uzyskuje ich wsparcie
Nic się nie martw Luzak067. Wiedz, że OBE Nautyka to praktyka wymagająca złotej cierpliwości, uporu, a i nieraz wyrozumiałości dla samego siebie. Rozumiem Cię doskonale, przez to samo przechodziłem, a i niekiedy przechodzę. Bo chwilowe regresy w postępach też miewam. Przypomina mi się pewien wykres z "teorii sportu": na dole oś czasu, w pionie wyniki. Wykres przypominał wznoszącą się, sinusoidalną falę. Zawodnik raz miał formę, raz nie miał, ale generalni pioł sie przez lata w górę. Na psychologii też był podobny wykres. Dotyczył rozwoju osobniczego jednostki na przestrzeni życia. I było to samo: raz postęp, raz regres, raz na fali, raz pod falą, ale suma-sumarum osobnik się rozwijał i spiralnym ruchem kierował się ku górze.
Także niczym się nie przejmuj, to normalka, że raz jest lepiej, raz gorzej.
Jesteśmy z Tobą Brachu
DS
hasło: "Polak potrafi. Damy radę. Kombinujmy dalej"