za raz coś skrobnę
miejsca na odp.
---------edit-----------
ok, już jestem:
By dostroić się do MTJ w poza, należy w specyficzny sposób
maksymalnie się rozluźnić, oddać ufnie jak dziecko, wysłać słowa-myśli zabarwione miłością kierując je z tyłu za plecy. Następnie, gdy tylko zacznie się coś dziać, nic nie robić absolutnie, oddać się totalnie tej sile, wówczas byłyskawicznie spotęguje się jej moc i dojdzie do dostrojenia do niej. Tu chodzi by ją przywołać i się do niej dostroić.
Najczęściej ujawnia się ona w postaci ciepłego wiatru wiejącego zza pleców i kierującego podróżnika do określonego celu. Jeżeli jest ci trudno sprecyzować cel podróży, wypowiedz na głos:
„MTJ pokieruj moją eksterjoryzacją”. Tylko jest małe ale, które być może podróżnicy popełniają: słowa te mają być prośbą, ciepłą, radosną i zdecydowaną, totalnie zabarwione ufnością , nie żalem i prenensją. Nie da się wymuścić przybycia MTJ. To subtelna energia ciebie o innych wibracjach, nadająca na innej częstotliwości i to ty masz się do niej dostroić, a nie ona do ciebie.
Owsze, w pierwszych podróżach, przywoływałem ją, że tak się wyrażę „na cham”, tupiąc, krzycząc, czy też starając wymusić na sobie emocje płaczu. Pojawiał się MTJ, ale czułem instynktownie, że to nie ta droga. Pirewszy raz mocny wiatr MTJ, pojawił się gdy rzuciłem się w tył. Zrobiłem podskok i jakby nie zwracając uwagi czy upadnę na glebę z łomotem, czy też cofnie mnie do cf, powiedziałem za plecy:
„Niech moją eksterjoryzacją pokieruje moja totalna jaźń...” i taka mała myśl: niech się dzieje wola boska. I się zjawiła siła. Jakoś tak przypadkiem.
Miała postać coś ala poduszka ciepłego powietrza, która zaasekurowała mój zaaranżowany upadek w poza. Wiszę sobie tak w powietrzu i wczuwam się co to za poduszka powietrzna minie unosi?
Wczuwam się, wczuwam i taki sygnał w głowie słyszę:
„rozluźnij się” No to ja na maksa, zupełna fajt-rozluźnienie, jak wata. Oczywiście cały czas jesteśmy w ospuo. Opowiadać dalej? Nikogo nie przynudzam? No to spoko. Rozluźniłem się maksymalnie jak tylko się dało...
O kurcze, coś mi się ważnego przypomniało: jak lecę w dalekie wypady, lub gdy mam problem z głęboką fazą, też słyszę ten głos, szept z tyłu:
„rozluźnij się jeszcze bardziej, bardziej...” Ale jaja! Dopiero teraz coś mi przeskoczyło i przypomniłem sobie ten szept. Ja pierniczę! Nonstop są przy nas, tylko swoją pomoc niosą bardzo subtelnie, jakby chcieli być niezauważeni. Kto? MTJ-tki ukchane nasze skarby słodkie! Ale do tematu bo odbiegłem:
Rozluźniam się maksymalnie w poza, łagodnie dostrajając się do siły zza pleców, ufnie jak dzieciak. Siła narasta i narasta, wiaterek zamienia się w wiatr i lecę z fazą.
Tak to u mnie na ogół wygląda. To jest naprawdę proste. Nie wymaga jakiś astralnych, niewiadomo jakich wyczynów. Ospuo dobrze jak by było już w miarę solidnie uformowane, dość jasne i na bank się MTJ zjawi!
Do boju!
DS
PS: do MTJ-tków naszych ukochanych, wyższych części nas, trustów-trustów naszych ja:
Hej brachowie! Ujawnijcię się trochę! I tak już was namierzyliśmy! Koniec zabawy w chowanego! Czas odnowić kontakty z nami - cielesnymi jaźniami! Jak boga kocham, czas na zjednoczenie !!!