Witam. Forum wertuję już od dość dużego czasu, ale to mój pierwszy post. Więc tematem zainteresowałem się jakieś 2,5 miesiąca temu. Wpadłem na stronkę DS'a, potem inne, zwaliły się książki Monroe'a i Moen'a. Następnie forum. Od miesiąca prowadzę dziennik, i jakość moich snów oraz ich pamięć poprawiła się BARDZO ! Czasami 6 snów pamiętam z jednej nocy. Dla mnie to wynik mega:) Czasem w 30 minutowej drzemce mam całkiem dużo do zrobienia:). Od 2,5 miesiąca stosuję technikę Wild i Mild. Testów robię mało, bo o nich zapominam i jakoś tak wyszło. W relaksacji jestem już dobry, szybko wyciszam umysł, ciało nieco wolniej (energiczny ze mnie chłop). No to o co chodzi spytacie...
No właśnie. Nie udało mi się nigdy wyjść !! Działy się różne rzeczy, piski, trzeszczenia, unoszenia, zwalnianie częstotliwości do momentu wręcz szarpania, obrazy, głosy, rozmowy, muzyka etc. Ale nigdy się nie udało. Nigdy też nie powiedziałem sobie we śnie, że śnię:( Wiem, że to były sny dopiero rano, po obudzeniu. Jest coś takiego, że czuję, że jestem na krawędzi, już mnie wyrywa, już już, i przyspiesza oddech, serce, coś każe mi wziąc mimo woli baaardzo głęboki wdech, który mnie "wybudza". Ogólnie w momencie upadku resztki świadomości, coś mnie nagle "ŁO" i już jestem wybudzony. Taki pstryk, jakbym chciał się złapać czegoś spadając. Ale to nie jest ruch, tylko w głowie niedobrze przyspiesza. Bardzo mnie to smuci, bo dziś (jak zwykle) pobudka o 4, po 30 min czułem się wybudzony, 2 godziny leżenia (na 2h zero ruchu) po tym czasie obróciłem się na lewy bok bo jużnie mogłem, potem na prawy i kima. Zostało mi 30 minut snu do pobudki, ale było to naprawdę bogate w sny 30 minut
Niestety nieświadome
Zmieniałem różnie czasy spania/przebudzania,
Afirmuję (udaje mi się obudzić o zaplanowaej godzinie z błędem 5 min),
Wizualizacja rozwineła się na niespotykany dotąd dla mnie poziom,
Medytuję. Kombinuję. Testuję wpływ wysiłku fizycznego, biegam. Testuję diety, dobrze się odżywiam. Robiłem też przerwy (bo moga pomóc). Uwaga ! Rzuciłem papierosy (kilka dni temu, po 8 latach palenia) bo mogą mieć negatywny wpływ:) Obe dobre jest:).
I nadal nic. Pomocy, bo czuje, że moja przemocna motywacja powoli wygasa:( Mój logiczny umysł za chiny nie chce puścić. Nigdy nie miałem paraliżu! Wibrację bywały, ale nie wiem czy to o te chodzi. Napewno nie było to zdrętwienie. Tak właściwie to nie wiem w którym momencie i jak wychodzić. Kompletnie nie wiem jak to ma wyglądać.
Pozdrawiam Was,
Magic