Witam,
wychodzenie nie sprawia mi jakiegoś szczególnego problemu, natomiast zawsze dzieją się dwie rzeczy;
- trwa to krótko. Ledwie się rozejrze po okolicy i już "wciąga" mnie do CF. Najdłuższy pobyt określiłbym na ok 1 - 2 minuty. Nie poruszam się wówczas, staram się uzyskać maksymalną świadomość i poczuć otaczającą mnie przestrzeń. "Zadomowić się" w nowym miejscu. Niestety to się szybko kończy.
- wokół mnie jest zawsze pusto. Otacza mnie czarna przestrzeń, czasami rozświetlona punktowo tu i tam. Mam w tej przestrzeni calkowitą świadomość oraz poczucie swojego ciała (nie wiem - eterycznego, astralnego?). Ta pustka jest szczegolnie dziwna, bo naczytałem się u innych ( i nie mówie tu o doświadczonych podróżnikach), że najczęściej coś ich otacza, widzą jakieś rzeczy, krajobrazy itp. U mnie nic takiego nie ma. Pustka nie jest w żadnym razie złowroga, zimna - nic z tych rzeczy. Po prostu ciemna, nieokreślona przestrzeń, nawet dość przyjemna, trochę jakby dno oceanu. Ale nic więcej.
Co to może być? Mieliście tak?

No fajnie, właśnie pustka z świetlistymi przelatującymi punktami (innymi istotami lub dryfującymi obszarami) jest najfajniejsza. Z tej pustki możesz sobie polecieć gdzie chcesz (gdy będziesz miał na to więcen energii), a z obszaru (OSPUO lub czyjegoś obszaru) wcale nie łatwo się wyrwać, oddzielić, żeby go opuścić, bo percepcja się lubi przyklejać do dekoracji i co najwyżej zamieniać jedną na drugą...

Super!

opisał to również castaneda jako uwagę śnienia w "drugiej uwadze", jak to ujęła conchita "bo percepcja się lubi przyklejać do dekoracji i co najwyżej zamieniać jedną na drugą...
"musisz pokonac to po prostu, zebrać więcej energii, być może nie jesteś gotowy na to by iść dalej.
pozdrawiam Sinobrody