Moja ósma próba wyjścia
Poszedłem spać o 23:30. Pobudka o 5. Szybko zleciała godzina przy komiksie dynamicznej muzyce. Kładę się spać na prawym boku. Po ok 6 min pojawiają się jasne kształty i po ciele zaczynają chodzić tzw ,mrówki'. Czekam, czekam... sąsiedzi włączyli telewizor prawie na maxa
. Liczyłem kilka razy od 100 w dół co trzy i co dwa. Kompletne NIC. Wstałem kilka minut po 7, szybko coś przekąsiłem i położyłem się dalej. Sen mnie cholernie brał. Nawet nie byłem tego świadomy. Przysypiałem na kilka minut po czym budziłem się automatycznie. Zaczął się sen, był bardzo realistyczny. Po jakimś czasie zwyczajnie się urywał, choć dokładnie nie pamiętam tego momentu. Chyba się obudziłem. To było takie uczucie jakby coś mną kierowało, nie byłem tego w pełni świadom. Może to byłem ja posługujący się tylko i wyłącznie instynktem. Trwałem w tej czerni, która nagle zaczęła się zmieniać (nie pamiętam jak). Dostałem początkowo lekkich drgawek(?), które dość szybko rosły. Słyszałem za sobą głośne chrapanie i jakiś gwar (śpię na boku i nigdy nie chrapię). Zacząłem rozglądać się po pokoju choć leżałem nieruchomo. Nagle przejąłem kontrolę nad sobą. Chciałem poruszyć ręką aby sprawdzić czy wychodzę. Niestety poruszyłem ręką fizyczną (choć nie daję 100%), a tego stanu już nie potrafiłem utrzymać.
Gdy obudziłem się (7:39) i otworzyłem oczy widziałem tak jakby co drugą klatkę oraz miałem spore, ale szybko słabnące drgawki.
Co to było Waszym zdaniem?
Według mnie podczas snu NP albo MTJ (błagałem Go\Ją wczoraj o pomoc w wyjściu chyba przez pół dnia
) pomagał mi wyjść. Gdy się wybudzałem po prostu tracił kontrolę.
Czekam na Wasze opinie
Pozdrawiam