Dzisiaj w nocy byl ten wazny czas, nie znam dokladnie pochodzenia, wiem tylko tyle, ze to czas, ktory jest w Indiach uwazany za swiety. Slyszalam, ze ma to cos wspolnego z faza ksiezyca (umysl ma byc tak cienki jak ksiezyc w tym czasie), ale stoi za tym wieksza wiedza sprzed wielu wiekow wiec musi byc cos wiecej niz faza ksiezyca. Mowi sie, ze to czas, kiedy stare struktury ulegaja rozkladowi i dzieki temu narodzic moze sie nowe.
Wczoraj przez caly dzien mialam wrazenie, ze czas na milczenie, nie wiedzialam dlaczego, ale juz w ciagu dnia zauwazylam, ze bardzo latwo mi wejsc w cisze bez nastawienia na medytacje, po prostu przy wykonywaniu zwyklych czynnosci. Przed 10 laty w te noc z grupa znajomych medytowalismy przez cala noc, wtedy znalam wiecej szczgolow sprawy, dzis mam w pamieci tylko strzepki. W nocy medytowalam z poltorej godziny i bylo rzeczywiscie bardzo latwo. Nie mam teraz czasu sprawdzic, ale wydaje mi sie, ze zarowno na tym jak i na forum oobe.pl byl w nocy czat na temat nowej formy forum (czy sie myle?), mysle, ze podswiadomie wybieramy w taki czas takie a nie inne dzialania; jedni wtedy maja potrzebe medytacji inni potrzebe rozwalania starych struktur i tworzenia nowych.
Sadze, ze nasza "subtelna" czesc wie, czuje takie rzeczy i nawet bez wiedzy o zjawisku nastawiamy sie na wlasciwe dzialania.