Ja się nauczyłam ostatnio (chociaż jeszcze może nie do końca) akceptować swój poziom, nie mam takich silnych aspiracji wyżej, może sygnał za słaby. Na moim etapie też potrafię być pożyteczna:). Moje największe wyzwanie to sprostanie zadaniom związanym z wychowaniem córeczek i w ogóle życiu - radykalnym zmianom, kóte wciąż mnie spotykają. Jak ktoś umie doradzić mi w kwestii generalnego remontu domu i zakupu jakiegoś sensownego używanego samochodu to zapraszam na priva.
Niefizyka pomagała mi przetrwać, ale obecnie mam jakieś osłabienie woli. Może inni z Dysku niech ciągną ten RD, a ja sobie spokojnie powegetuję
A propos ciałek: kilka dni temu wreszcie nauczyłam się przesuwać świadomość na eteryczniaka (centrum świadomości czy energii w brzuszku na pępku jak to doświadczalnie odkryłam), od razu to wykorzystałam do leczenia córeczki i rezultaty były jakby choroba się cofnęła na kilka godzin (fizyczne symptomy zostały, ale zniknęły dolegliwości - zaczęła jeść i nie skarżyła się na ból, bawiła się jak zdrowa). Niestety potem wróciło... Może jeszcze potrenuję.
PS. Jakiś dziwny sen miałam: że prowadzi mnie coś od wewnątrz i kieruje mnie do ludzi, którzy proszą o zmniejszenie obciążenia czyli często zwyczajnie modlą się. Czułam w tym śnie jak mnie niesie prosto do nich i działam nad nimi energetycznie, po czym oni odczuwają taką ulgę, oczyszczenie, że myślą, że to Bóg (w sumie może mają rację, bo mnie coś właśnie ciągnęło od góry i naprowadzało na nich). Przyśniło mi się też, że ludzie ukierunkowani na zło, mający intencję czynienia zła też się mi podstawiają, żebym energię z góry skierowała na nich, ale to, co mnie naprowadza zręcznie omija takich, mimo, że lawirują i się podstawiają. Ale potem gdy patrzą na mnie widzę nie oczy, ale zamiast oczu płynie na mnie ich energia. Jakieś takie dziwne sny dziś miałam.