Posty: 173
Dołączył(a): So mar 01, 2008 2:18 pm
Lokalizacja: Z Ojca
Lot w kosmos, niefizyczni
"Buddha
Conti (czyzby conchi?)
Kanti"
Była to lista osob należąca do jakiegoś bractwa.
Jeszcze zapamiętałem napis
"Szparą jest elesza (Czakry)" (to w nawiasie tez pisalo)
Wiele rzeczy było logicznych, wiele absurdalnych. Czułem się, jakbym był w niebie (heh bo byłem). Robiło się coraz ciemniej, zaczynałem dostrzegać gwiazdy. Wszystko na początku wyglądało tak jak opisał to noble:
http://oobe.go.pl/ są także ilustracje. Gdy spoglądałem w bok, to widziałem kolorowe kropki które promieniowały rożnymi kolorami. Im większe
byly, tym szybciej się poruszały. Uświadomiłem sobie ze to też są gwiazdy, w różnych odległościach odemnie. Kosmos składał sie na kilka warstw. W kolejnej widziałem dodatkowo kulki energii, które poruszały się różnym zawiłym ruchem. Gdy się spojrzy na niebo, to widać plamy, ktore mają dziwny ruch. Przypominają bardzo te skupiska energii. Pomyślałem, ze jest to skondensowana energia kosmiczna. Postanowiłem siłą woli przyciągnąć ją do siebie i ku mojemu zaskoczeniu przylepiły sie do mnie i wchłonęły. Czułem sie wspaniale, a moja świadomość wyostrzała. Chciałem się rozejrzec w bok, w momencie gdy to zrobiłem, to obraz z poprzedniego widoku nie zniknał. Jakby powiększył się tylko zakres patrzenia. Spojrzałem w dol, a reszta obrazu znowu pozostała. To znajomy mi widok w 360 stopniach który dla początkujących jest niezręczny bardzo. Mieszały mi się kierunki, ale nie przejmowałem sie tym zbytnio. Nie spodziewałem się, ze jest to dopiero początek mojej podróży. Otoczenie było piękne, zaczeły się pojawiać mgławice i skondensowane swiatlo. Opuszczenie kolejnej warstwy wiązało się z zrzuceniem kolejnego ciała niefizycznego. Gdy już tego dokonałem, to moją świadomość automatycnzie przyciagla jakaś energia. Byłem jedynie świadkiem tego co się dzieje, nie miąłem kontroli nad lotem. Wiedziałem, że niefizyczni dobrze mnie kierują. Zbliżałem się do planety, podobnej do ziemi, tylko o wiele większej. Odzyskałem ciało astralne i mogłem się swobodnie ruszać. Pierwszy raz byłem w tym miejscu i nie wiedziałem gdzie mnie "przywiało". Dostrzegłem czlowieka, który kopał coś w ziemi. Podleciałem do niego i przyglądałem się temu co robi. Nie była to atrapa, nie reagował na moj dotyk ani krzyk. Nagle stanął i okazalo sie ze ma 3 metry wzrostu! Przestraszyłem się. Na twarzy wyglądał jak kobieta, a miał budowe mężczyzny, dziwna przypadłośc. Czułem się niezręcznie, więc spróbowałem się powiększyc (robiłem juz cos takiego w obe w moim pokoju). Ciezko jest zmienic cialo astralne, być moze tez dlatego ze siedzi w nim dużo przyzwyczajeń. Krajobraz był zwykły. Był jakiś mały strumyk, trochę roślinności i budynek. NIe wiedziałem co zrobic, czułem jakby czas sie zatrzymal w miejscu i jakbym mogl badać tą przestrzeń w nieskończoność. Trudno jest opisać to co przeżyłem, dalej jestem pod wielkim wrażeniem. Wszedłem do tego budynku, chciałem otworzyć drzwi,
ale jakby nie miały zawiasów, niby się otwierały, ale tak jakoś dziwnie w obie strony. Nagle przeszła przezemnie kobieta. Wyszedłem z budynku
i wołałem do niej i machałem, chciałem nawiązać z nią kontakt, ale sie nie dało. Uświadomiłem sobie że nie są to astralne istoty. Nagle się
zatrzymała, jakby wyczuwała moją obecność. Wykorzystałem to, skupiłem się porządnie i próbowałem porozmawiać z nią telepatycznie. Nie wiedziałem co powiedzieć i jak się przywitać. Coś mi palnęło i powiedziałem "hiho!" (czyt. Hajho). Ona to samo mi powiedziała. Kontynuowałem mówiąc "mogłabyś mi powiedzieć, gdzie się znajduję? Jestem ciałem astralnym i zabłądziłem na tej planecie." Nim się spostrzegłem, rozmowa była zupełnie niewerbalna i była pozbawiona słów, totalny transfer myśli! Wiedziałem że czas nagli, dostrojenie się pieprzyło. Nie zapamiętałem nazwy planety, coś jak "lhjosX, albo lajos". Odpowiedziała mi coś takiego "Cierpliwości Mateuszku (moge tak do Ciebie mowic?), niebawem wszystkiego się dowiesz".
Ja: "ale jak mam byc cierpliwy, skoro mam słąbe dostrojenie? Zaraz się obudze"
Ona w tym momencie powiedziala bym ją dotknął, bo sama nie widzi gdzie jestem. Dotknąłem i dokonał się w tym czasie transfer energii, a dostrojenie się poprawiło momentalnie!" Potem odrzekła:
"Widze że jesteś gotowy cieszy mnie to, tym bardziej, ze planujemy Twoje przybycie już w najbliższym czasie"
Ja: "dobrze, ale ja nie planuje, po co przekładać spotkanie, skoro już przybyłem taki szmat drogi? Co tu sie dzieje i powiedz mi co to za miejsce. Dlaczego te drzwi w tym budynu tak dziwnie sie otwierają dlaczego... (1000 pytan na minute).
Ona: <uroczo się usmiecha>" widzę że nic nie rozumiesz, nie chce odkładać spotkania, chce byś nas odwiedził fizycznie. W tym celu robimy przygotowania, by Twoje ciało nie ucierpiało pod wpływem wibracji energii (czy cos takiego) i światla, którego mozesz nie tolerowac. Wiem że nie masz nic przeciwko, ponieważ bardzo mocno jesteś z nami duchowo połączony. Zaspokoję jednak Twoją ciekawość i powiem Ci, ze żadnych drzwi tutaj nie ma. Jest to twoje ziemskie przyzwyczajenie, i projekcja nałożona na rzeczywisty obraz tej planety. Nasze domy mają w rzeczywistości zaokrąglony kształt i są pozbawione drzwi i okien. Gdy się obudzisz i zaczniesz analizować te absurdalne doświadczenie, to dojdziesz do wniosku ze to wszyskto Ci się sniło i narazie bedzie chyba najlepiej, jak bedziesz tak własnie myslec.
Ja: dziękuje za wyjaśnienie, zadam ostatnie tylko pytanie. Dlaczego wyglądasz jak moja znajoma? Dlaczego mój przewodnik też tak wygląda, czy to coś ma z nią wspólnego.?
Ona:"Widzisz mnie tak, ponieważ chcesz mnie tak widziec" , kobieta, którą masz na myśli, dzieli z Tobą tą samą istote (nie wiem o co chodzi) duchową, przez co macie wspólnego przewodnika, który zabrał Cie rownież na tą planete. To by wyjasniało, dlaczego przybiera jej wygląd" (juz zrozumialem) Porzegnale się z tą istotą, nie pamietam drogi powrotnej, takjakby jej nie bylo, spadłem mocnym uderzeniem w parking obok mojego
bloku mieszkalnego. Poczułem słony smak w ustach. Zawsze go czuje, gdy mojemu ciału astralnemu coś dolega. Podszedłem do ojca, który był indianinem, stał z kolegami. Przywitałem sie z nimi, tata był na mnie obrazony, nie wiem o co. Powiedział, ze przydałaby mu się gitara. Zaczął śpiewać jakąś indiańską piosenkę. W tym momencie się obudziłem i uświadomiłem sobie, ze nie należę do rodziny Indian. Powiedziałem "fajny sen" i utwierdziłem się jednak w przekonaniu ze moja podświadomość wymyśla mi naprawdę Twórcze i oryginalne scenariusze.