Podróżnik z bagażem doświadczeń
Posty: 544
Dołączył(a): N lut 24, 2008 5:28 pm
Rozmowy z Bogiem
Jade sobie raz z rodzina i jakiś pijak wyskakuje z knajpy prosto pod auto. Bum rozkwaszam go na miazgę, zastanawiając się co się stało. Rodzina smacznie śpi na tylnich siedzeniach nie zwracając uwagi na zawieruchę. Czy to możliwe, zastanawiam się. Zajechałem pijanego faceta? Wydawało mi się chyba? Przecież jego ruchy były zbyt szybkie , to ciało astralne wypadło na drogę z budynku! Symulacja czy zdarzenie w świecie fizycznym. Ciach, obcięcie w pamięci i zapominam swoje spostrzeżenia, obarczając wypadkiem. Wuw, zal zalewa serce, które pęka w szwch z obaw. Pójdę seidzie, co robić!!!
Może jeszcze gościu żyje? Jade dalej, starając się nie myśleć o zdarzeniu, ale wspomnienie czyjejś krzywdy wsuwa się powoli jak cień, zalewając wrzątkiem sumienie. Ujechałem kawal drogi, zanim się przed sobą przyznałem , iż pojechałem komos oponami po grzbiecie. Może zawrócić i takie tam, jakaś godzinę rozmyślałem o konsekwencjach spowodowanego wypadku. Najgorsze, iż w tej niezwyklej symulacji wypadku, nie mogłem określić, czy działo się naprawdę to wszystko, Podjąłem decyzje,- spieprzam nie przyznam się. Gdy już ukarałem siebie wyrzutami za nikczemność, zacinając się jak twardziel w sobie, jak winny bandzior , podleciała do mnie Osoba, mówić, ze mi już starczy. Ćwiczenia skończone, obuć się i zapamiętaj swoje spostrzezeniai. Odświeżyły mi się wspomnienia, przypomniałem sobie cale zdarzenie z obecnością w sobie, chwile w których skamieniało mi serce i podjąłem decyzje by jechać dalej. Uf, to było na niby? Pytam z niedowierzaniem, prosząc się całego świata, by aby na pewno byla to prawda!!
Potrzebowałem godzinę, by dojść do siebie, by wyprzeć bolące napięcie. Pamiętam doskonale to uczcicie, ten zal I pretensje do świata, wuw, to była jazda. Resztę drogi spędziłem za kierownica zadowolony z siebie, iz zrozumiałem tyle.
Innym razem, gdy kolega mi skubnął cala forsę, ku rozpaczy rodziny, uśmiechałem się wesoło dziwiąc, iż straciłem cały dorobek życia i tak mi to obojętne. Wkrótce zaczęło się kolejne szkolenie.
Razu pewnego, zastanawiając się nad konsekwencjami, gęba niefizyczna mi się wydłużyła jak u konia I wzrasta we mnie dziwna rozpacz. Końca nie ma i nadyma się stajać nieznośną,- sola na świeża ranę!!! A. Lol co za uczucie, jaka moc, na granicy zemdlenia!!
Na końcu uwalniam się i analizuje wspólnie z kimś będącym we mnie. Co za niezwykła obecność, ktoś wspierający mnie wnioskami, jakiś serdeczny szef, mistrz bez określonego we mnie miejsca.
Mnóstwo takich przygód trafiło mi się w fizyku, gdy ktoś mi towarzyszył wyjaśniając skomplikowane zjawiska duchowe, ułatwiający mi zrozumienie zależności . Gdy go pytałem kim jest? No właśnie jak myślicie co odpowiedział? A nic nie odpowiadał, Ani słówkiem!!! I zacząłem dochodzenie kto i w jaki sposób. Zaczynając nieśmiało od Boga, Jezusa , aniołów a kończąc na diabłach I ufolach. Bez sukcesu. Nie przedarłem się przez interpretacja. I gdy otworzyłem się na ta wspaniałomyślna wersje, usłyszałem. Bum, sielanka i słowa ?Jezus chodzi po ziemi?.
Na setki sposobów szukałem bezskutecznie mojego rozmówce, siląc się na przebiegle sposoby. A ile to było roboty!! Dzień i noc podglądanie na lewo i prawo.
Nie dało się, nie złapałem za rękę.. Gdy mi już dopiekło to szukanie, to prosiłem by dal mi spokój z tak wyszukanymi naukami, bo się zrujnuje do reszty gyyz już nic co mojego we mnie nie pozostało. Po czasie podszept, w umyśle, dźwięczny i niezwykle barwny, bez określonej przestrzeni. Będziesz mnie długo szukał, zanim mnie znajdziesz.
Wiecie co teraz po latach myślę. Nie jest złe, nie jesteśmy sami. Nie ma się co żenować, gdy w głowie pojawi się myśl iż sam Bóg z nami rozmawia. Kimkolwiek by nie była gadająca nam w głowie istota, czy wizualizując się przed nami jako postać, przyjmującą rożne oblicza, zawsze mamy do czynienia z tym samym KIMS.
Po opisach Darka, myślę iż właśnie do niego on trafił i od niego dostaje nauki. A co z tych nauk wyniesie, co z nimi zrobi?
To zależy od niego samego. Przeminie czas, Daro się uspokoi i wyciszy, i pewnie zacznie działać zapewne nie popuści.
Trzeba wiec czekać I nie biadolić, driwic, czy się naśmiewać. Pogrążając się w szoku przez pierwsze lata, człek nadyma się z dumy jak balona, piotruje sobie, slodzi i nieznosnie cukierkuje.. Nie znam nikogo kto by skromnie takie brzmienie udźwignął. Taka jest z ta nauka niebiańską.
Ważne jest co będzie potem, gdy już taki wybraniec z szoku ochłonie. Co zrobi on potem!!!