Tak nazwalabym najprostsza na swiecie medytacje, ktora stosuje gdzie akurat jestem jezeli rzeczywistosc nie wymaga akurat duzej aktywnosci.
Szczegolnie dobrze to wychodzi kiedy sie jedzie pociagiem albo autobusem, wtedy zamiast pozwalac umyslowi mielic glupoty nastawiam sie na to, ze olewam wszystko, wtedy po prostu siedze i juz.
Nie usadawiam sie jakos szcegolnie tylko tak jak akurat siedze przestaje myslec. Wchodze w cisze i jest super.
Nastepnym etapem takiej medytacji jest praktykowanie jej kiedy sie idzie przez tlum ,gdzie jest tak duzo rzeczy, ktore rozpraszaja, a jednak wtedy medytuje sie swietnie, aby utrzymac wtedy umysl w ciszy dobrze jest gleboko oddychac, to odsuwa uwage od tego, co rozprasza wzrok.
Taka medytacja jest tez swietna po tym kiedy sie czlowiek zdenerwuje ,wtedy wchodzi sie w te medytacje i juz jest o.k. , nie ma to, co sie wydarzylo wplywu na samopoczucie , po jakims czasie przychodza mysli dotyczace poprzedniej sytuacji (zdenerwowania np.) ale widzi sie sprawe juz z innej perspektywy.
Do tej medytacji nie potrzeba ani zadnej szczegolnej pozycji ani zadnego szczegolnego miejsca, wystarczy tylko miec intencje, nawet nie mowic sobie, ze "teraz zaczne medytacje" ( bo wtedy cialo zaczyna sie przygotowywac, szukac wygodnej pozycji, cos zaczyna uwierac, zaczyna sie swedzenie i wiercenie ) tylko po prostu wejsc w nia bo tak sie chce.
To jest najprostsze na swiecie, trzeba to tylko zrobic.
Jezeli ktos ma trudnosci przy kazdej probie to moze zaczac od tego, o czym E. Tolle napisal, ze mozna zadac sobie w umysle lub na glos pytanie "ciekawa jestem, jaka bedzie moja nastepna mysl", to zdanie jest pulapka dla umyslu, bo nastepnej mysli on jeszcze nie ma, kazda mysl jest kontynuacja mniej lub bardziej logiczna z mysla poprzednia (chyba , ze ktos akurat nas manipuluje albo o nas mysli, wtedy wskakuje mysl z zupelnie innej beczki, ale cwiczenie w medytacji pozwala takie obce mysli odroznic).
Umysl po otrzymaniu takiego zdania- wyzwania na chwile zamiera, powstaje jakby szczelina w ciagu myslowym. Te szczeline mozna powiekszac nie dajac sie wciagnac w myslenie. Za pierwszym razem bedzie krotko, potem za kazdym razem dluzej umysl pozostanie bez mysli.
Medytacja olewajaca wydaje sie najtrudniejsza a jest najlatwiejsza.
Nie nalezy sie obawiac, ze sie w ten sposob odplynie od rzeczywistosci, czegos zapomni albo co, bo jezeli przychodzi pora na zrobienie czegos, co sie wczesniej zaplanowalo to mysl o tym przyjdzie w najwlasciwszym momencie, jakby sie wlaczyla "przypominajka", wyglada na to, ze jaks czesc nas nad wszystkim czuwa , choc w umysle nie ma mysli.
Zycze powodzenia