Jako Tomcio-maluszek będę się trzymała tego topika.
To co mi się przydarza dla mnie samej jest właśnie czymś "poza schematem" i póki co tylko tym.
Po chwilach euforii (gdy znalazłam to fotum) dopadł mnie paniczny strach przed nieznanym. Musiałam przestać tutaj przychodzić bo kładzenie się spać zaczęło budzić we mnie grozę. Przeczekałam i przeszło. Przez wiele dni nic się nie działo i w sumie się z tego cieszyłam bo miałam czas na uspokojenie.
Przedwczoraj zdarzył mi się niezwykły dzień - pełen miłych wrażeń.
Gdy w końcu położyłam się spać byłam niezwykle podekscytowana, radosna i nie mogłam z tego powodu usnąć.
Tutaj muszę wtrącić, że śpię przy zapalonej lampce. Mam silnie rozwiniętą klaustrofobię i ciemność mnie przytłacza. Zanim usnę i podczas nocy muszę podświadomie sprawdzać czy ta lampka się świeci bo gdy zdarzy się brak prądu to wstaję w nocy i zapalam świecę.
Powracajac do tematu - nie mogłam usnać i co jakiś czas uchylałam powiekę sprawdzając czy światło się świeci - ot, tak bezwiednie.
W którymś momencie znowu uchyliłam powiekę i dosłownie zdębiałam. Ściana, na którą spojrzałam nie była ścianą mojej sypialni. Wyglądała jak ściana w kamieniołomie. Jasna, nierówna, skalista.
Zanim zdążyłam wyjść z osłupienia w tej ścianie pojawiła się dłoń, która zaczęła do mnie przyjaźnie machać. To mnie wyprowadziło z równowagi i pomyślałam sobie błyskawicznie, że nie muszę patrzeć na takie nierealne głupoty bo przecież mogę wyjść. Wiedziałam już, że śpię więc pozostało mi wyjście z siebie (:)). Zaczęłam się szybko zastanawiać jak to zrobić?
Przypomniały mi się poprzednie próby unoszenia nogi i doszłam do wniosku, że to nie ma sensu skoro nie przyniosło rezultatów.
Przeleciały mi przez głowę opisy technik, które Wy stosujecie, aż wreszcie postanowiłam wyszarpnąć się całym ciałem. To wszystko działo się bardzo szybko. Szarpnęłam wykonując przy tym obrót i znalazłam się w pozycji siedzącej z nogami spuszczonymi z łóżka. Przyszło mi do głowy, ze moze się jednak obudziłam, ale szybko doszłam do wniosku, że nie. Poza tym, że siedziałam każdy ruch (jakąkolwiek częścią ciała) do przodu przysparzał mi wielki problem. To tak jakbym była w balonie z grubej, przeźroczystej gumy (moje ciało fizyczne i to wychodzące) i czułam olbrzymi opór chcąc przeć do przodu. Udało mi się w końcu z wielkim trudem wykonać dwa, trzy kroki. Myślałam, ze jak dojdę do drzwi to chwycę się framugi i pociągnę, a wtedy ten balon pęknie. Nie udało mi się to. Wróciłam do ciała.
Nie dałam jednak za wygraną. Przyszło mi do głowy, ze takie nagłe szarpniecie byłoby faktycznie skuteczne, ale ponieważ nie mogę dotrzeć do drzwi to muszę wymyśleć inny sposób. I mnie oświeciło! Znów szarpnęłam, wykonałam obrót, ale tym razem nie usiadłam, a...spadłam z łóżka. Byłam wolna! Powoli wstałam i znowu zaczęłam się zastanawiać czy oby naprawdę z tego łóżka nie spadłam fizycznie? Miałam jednak opory by spojrzeć na łóżko czy zostało tam moje ciało. Pomyślałam, że wyjdę z pokoju i przekonam się czy wszystko jest tak jak w sf. Zanim jednak wyszłam dotarło do mnie, ze mam problem z jednym okiem. Nie mogłam go otworzyć. Zaczęłam się zastanawiać co zrobić, ale przypomniało mi się, że niektórzy z opisów na tym forum też mieli takie problemy i zaczęłam rozchylać powiekę palcami. Po drugiej próbie dałam sobie spokój bo powieka i tak za chwilę opadała. W sumie mi to nie przeszkadzało bo drugie oko było w porządku i wszystko widziałam doskonale. Weszłam do przedpokoju i zaczęłam się rozgladać czy wszystko jest takie samo jak w sf? I znowu ta skała. Ściana po mojej lewej stronie wyglądała dokładnie tak samo jak ta w sypialni. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam, że w połowie przedpokoju leży mój pies. Trochę dalej jest wejście do drugiego pokoju i zobaczyłam, że pali się w nim światło. Usłyszałam też głos córki, która rozmawiała przez telefon. Od razu pomyślałam, że to nieprawda bo gdy szłam spać to córka już spała i ja pogasiłam w domu światła. Nie zaprzątałam sobie tym głowy bo nagle ogarnęła mnie ciekaość czy pies jakoś na mnie zareaguje?
Podeszłam do niego, stanęłam tuż obok, a on zaczął się do mnie przymilać bym go pogłaskała. Położył się na brzuchu i zaczął wydawać z siebie pomruki, stękania - tak jak w sf gdy się łasi. A że to wielki pies (Azjata) to te pomruki wcale nie są takie ciche. Wówczas usłyszałam, że córka zbliża się do drzwi pokoju (prowadzących do przedpokoju) i wyraźnie usłyszałam jak powiedziała do telefonu: "Zaczekaj chwilę, zawołam tylko psa bo hałasuje, a mama niedawno się polożyła i pewnie nie będzie mogła usnąć bo pies leży koło jej sypialni". Potem zobaczyłam córkę, która stanęła naprzeciwko mnie i zaczęła przywoływać psa. Czułam się idiotycznie. Wiedziałam, że mnie nie zobaczy, a jednak.
Pies nie reagował na jej wezwania więc w końcu dała sobie spokój i wróciła do pokoju. Ja też postanowiłam wrócić do łóżka i zastanowić się nad tym wszystkim. Leżąc zaczęłam wyciągać wnioski - doskonale wszystko widziałam, doskonale wszystko słyszałam. Wszystko poza ścianą było identyczne jak w sf. Upewniłam się jeszcze, ze córki nie było fizycznie w pokoju bo gdy wyszła do przedpokoju to była ubrana jak w dzień. Natomiast przed pójsciem spać widziałam ją w piżamie, a więc nieprawdopodobne by się ubrała w nocy tylko po to żeby porozmawiać przez telefon. I jeszcze coś! Uzmysłowiłam sobie nagle, że pies wygladał tak jak zwykle, poza jednym szczegółem. Miał kocie łapy! Olbrzymie, jak zawsze, ale kocie! Postanowiłam to sprawdzić. Bez żadnych problemów ponownie spadłam z łóżka i poszłam do psa. Zachowywał się identycznie jak za pierwszym razem i faktycznie miał kocie łapy!
Córka nadal rozmawiała przez telefon, a ja zaczęłam się zastanawiać czy iść dalej. Niby się nie bałam, ale jednak tkwiła we mnie obawa przed większym oddaleniem się od ciała. Pies w tym czasie wstał i wszedł do mojej sypialni. Pomyślałam, że chciałabym już się obudzić. I niemal natychmiast usłyszałam kobiece, łagodne wołanie - ten głos trzy razy, szybko powtórzył moje imię. Obudziłam się. Natychmiast obróciłam się i spojrzałam, czy pies leży przy łóżku? Leżał tam kot. (mam pasa i kota). Spał w najlepsze. Wstałam i poszłam sprawdzić gdzie jest pies? Spał dokładnie w tym miejscu gdzie widziałam go we śnie. Swiatło w pokoju gdzie rozmawiała córka było zgaszone i nikogo w nim nie było.
I jeszcze coś. Chodząc po mieszkaniu uzmysłowiłam sobie jak zimna jest podłoga. We śnie tego nie czułam.
|