Oto opis snu-spotkania jakie mialo miejsce prawie 3 lata temu po koncercie J.M.Jarra:
Jestem w dziwnej przestrzenii-nicosci szukujacej sie przybrac pewny ksztalt.Widze postac Jezusa...idzie przedemná od prawej do lewej;nagle idac zamienia sie w Jarra(tutaj zaczyna sie naplyw swiadomosci,mialem wrécz wrazenie jakbym pojawil sie za wczesnie) i w tym samym momencie przestrzen wokól formuje sie w piekná salé wypelnioná róznymi instrumentami,od starozytnych harf po nowoczesne instrumenty elektroniczne.Wokol jest równiez sporo antyków i pieknych meblii.On oprowadza mnie po sali-jestem w pelni swiadomy i slucham a raczej odbieram jego przekaz.Ta istota jest pelna piekna,mocy i szlachetnosci,kochajaca i lsniaca,mówi do mnie:"Rób w zyciu to co najbardziej kochasz a bedziesz wielki i pomiedzy wielkimi",w miare jak sie skupiam na Nim moja swiadomosc zaczyna sie rozplywac od nadmiaru radosci,czuje uniesienie w niebiosa...film sie urywa.
Kiedy czytam to co zapisalem po przebudzeniu lub przypominam sobie to spotkanie automatycznie dostarajam sie do tamtych wibracji...jak by to bylo wczoraj.
Wg mnie byla to czesc Wyzszego Ja,która wykorzystala pewne bliskie mi w danej chwili postacie i sytuacje(po koncercie bylem w podwyzszonych energiach radosci i kreatywnosci).Z tego co czytalem i u Was NP pojawia sie gdy macie kopa energetycznego np po przeczytaniu "MiWPC"-tylko czekaja az wzniesiemy wibracje-swiadomosc ponad obszar botów i trololandii...bywa,ze czasem podczas medytacji-wyciszenia czujé obok siebie jedná niekiedy kilka istot-sama ich obecnosc dziala kojáco.Czasem szepczá osobiste porady lub poprostu dajá odczuc swá Milosc i opieké.Mówia równiez,ze jest ich cala armia przy nas lecz my sie blákamy kierujác sie ignorancjá...aha kluczem jest szukanie swej integracji a nie ich,cala reszta(pomoc) pojawia sie automatycznie