Moje pierwiastki
Pewnego razu budze sie we snie. Przed soba widze puste , szare sciany. Znajdowalem sie w jakims
dlugim , ale jednoczesnie waskim , nie posiadajacym okien , slabo oswietlonym jakims starym zyrandolem
pomiesczeniu. Nie wiedzialem dlaczego sie tam znalazlem. Nie moglem przypomniec sobie tego , co sie
dzialo podczas mojego snu zanim odzyskalem swiadomosc. Nie zastabawiajac sie dluzej postanowilem ,
postanowilem wykorzystac sytuacje , chcac zastosowac technike pozwalajaca obejrzec mi moje wlasne aspe-
kty(technika Darka).
Wyobrazilem sobie wiec lustro , ktore praktycznie natychmiast pojawilo sie na scianie. Podszedlem blizej i zobaczylem w nim wlasne odbicie. Zobaczylem swoja twarz , lecz mimo wszystko bylem bardzo
zaskoczony. Wygladalem na sporo starszego , bylem wyniszczony , brudny a nawet mialem wrazenie
jakiejs choroby psychicznej. Moje oczy , calkowicie bez wyrazu patrzyly sie gdzies w bok. Wiedzialem ze cos sie swieci. Spytalem sie na glos , bedac mocno przerazonym: Czy to ja?! Odpowiedz przyszla natychmiastowo: To twoje wnetrze! Wywnioskowalem , ze musi byc w mocno oplakanym stanie. Zawsze wiedzialem ze nie jestem za bardzo scharmonizowany wewnetrznie , ale nie spodziewalem sie , iz sprawy
maja sie az tak zle.
Przypomnialem sobie wkoncu to , ze mialem zastosowac technike , ktora pozwala zobaczyc czesci samego siebie. Cala technika jest banalna. Wystarczy stworzyc lustro a nastepnie wyrazic intencje , by
w lustrze tym zobaczyc to z czego sie skladamy(aspekty). Rzeczywiscie w lustrze(juz po wyrazeniu intencji) ukazalo sie wiele roznorakich postaci. Mezczyzni i kobiety , w roznym wieku , o roznym wygladzie , z roznych epok. Po krotkim czasie zorientowalem sie , ze takze wokol mnie stoi mnostwo osob! Jakas otyla kobieta w starej zoltej sukni czy chlopczyk z pilka to tylko niektore z nich.
W tym momencie zaczyna sie dialog z tajemnicza osoba , o ktorej wspomnialem wczesniej
Ja: Czy to sa moje czesci?
ON: Tak
Ja: Czy sa tu tez czesci moich inkarnacji?
ON: tak
Ja: Wszystkie?
ON: Znajduja sie tutaj twoje wcielenia aktualne , zwiazane z twoja sprawa , aktualnie zyjace w roznych sytuacjach czy miejscach. One sa kluczem do rozwiazania twoich problemow. Zdzwilem sie po chwili ,
przypominajac sobie ze otaczaja mnie przeciez ludzie z roznych epok! Jak wiec moglby to byc moje obecne wcielenia?! Czyzby dla tej osoby czas nie istnial?! Czy w takim razie wszystkie inkarnacje dzieja
sie jednoczesnie?! W takim razie wychodzi na to ze czas nie istnieje!
Odwrocilem sie wkoncu ruszajac sie z miejsca i zobaczylem mezczyzne w czarnym ubraniu. Zrozumialem , ze to z nim rozmawialem przez ten caly czas. Spytalem sie go kim jest. Odpowiedz byla zadzwidziajaca: twoim chaosem. Nastenie zauwazylem ze wszystkie aspekty zniknely. Czyzby ten wlasnie
chaos je rozproszyl? Chcialem wchlanac te wszystkie postaci(jak polecal Darek) ale problemem bylo to ,iz juz ich nie bylo. Postanowilem wiec wchlonac tego czarnego mezczyzne. Niestety kiedy chcialem sie
do niego zblizyc , on odskoczyl. Sprobowalem jescze kilka razy , ale mezczyzna ciagle uciekal. Pomyslalem wiec , ze skoro nie moge go wchlanac , to moze chociaz go zniszcze. Uzylem wzroku , wyobrazajac sobie , ze moje oczy wysylaja promienie , ktore pala jego cialo. Po kilku chwilach czlowiek ten zmienil sie w kupke pylu.
Nie wiedziac dalej co robic , wrocilem do ciala.
dlugim , ale jednoczesnie waskim , nie posiadajacym okien , slabo oswietlonym jakims starym zyrandolem
pomiesczeniu. Nie wiedzialem dlaczego sie tam znalazlem. Nie moglem przypomniec sobie tego , co sie
dzialo podczas mojego snu zanim odzyskalem swiadomosc. Nie zastabawiajac sie dluzej postanowilem ,
postanowilem wykorzystac sytuacje , chcac zastosowac technike pozwalajaca obejrzec mi moje wlasne aspe-
kty(technika Darka).
Wyobrazilem sobie wiec lustro , ktore praktycznie natychmiast pojawilo sie na scianie. Podszedlem blizej i zobaczylem w nim wlasne odbicie. Zobaczylem swoja twarz , lecz mimo wszystko bylem bardzo
zaskoczony. Wygladalem na sporo starszego , bylem wyniszczony , brudny a nawet mialem wrazenie
jakiejs choroby psychicznej. Moje oczy , calkowicie bez wyrazu patrzyly sie gdzies w bok. Wiedzialem ze cos sie swieci. Spytalem sie na glos , bedac mocno przerazonym: Czy to ja?! Odpowiedz przyszla natychmiastowo: To twoje wnetrze! Wywnioskowalem , ze musi byc w mocno oplakanym stanie. Zawsze wiedzialem ze nie jestem za bardzo scharmonizowany wewnetrznie , ale nie spodziewalem sie , iz sprawy
maja sie az tak zle.
Przypomnialem sobie wkoncu to , ze mialem zastosowac technike , ktora pozwala zobaczyc czesci samego siebie. Cala technika jest banalna. Wystarczy stworzyc lustro a nastepnie wyrazic intencje , by
w lustrze tym zobaczyc to z czego sie skladamy(aspekty). Rzeczywiscie w lustrze(juz po wyrazeniu intencji) ukazalo sie wiele roznorakich postaci. Mezczyzni i kobiety , w roznym wieku , o roznym wygladzie , z roznych epok. Po krotkim czasie zorientowalem sie , ze takze wokol mnie stoi mnostwo osob! Jakas otyla kobieta w starej zoltej sukni czy chlopczyk z pilka to tylko niektore z nich.
W tym momencie zaczyna sie dialog z tajemnicza osoba , o ktorej wspomnialem wczesniej
Ja: Czy to sa moje czesci?
ON: Tak
Ja: Czy sa tu tez czesci moich inkarnacji?
ON: tak
Ja: Wszystkie?
ON: Znajduja sie tutaj twoje wcielenia aktualne , zwiazane z twoja sprawa , aktualnie zyjace w roznych sytuacjach czy miejscach. One sa kluczem do rozwiazania twoich problemow. Zdzwilem sie po chwili ,
przypominajac sobie ze otaczaja mnie przeciez ludzie z roznych epok! Jak wiec moglby to byc moje obecne wcielenia?! Czyzby dla tej osoby czas nie istnial?! Czy w takim razie wszystkie inkarnacje dzieja
sie jednoczesnie?! W takim razie wychodzi na to ze czas nie istnieje!
Odwrocilem sie wkoncu ruszajac sie z miejsca i zobaczylem mezczyzne w czarnym ubraniu. Zrozumialem , ze to z nim rozmawialem przez ten caly czas. Spytalem sie go kim jest. Odpowiedz byla zadzwidziajaca: twoim chaosem. Nastenie zauwazylem ze wszystkie aspekty zniknely. Czyzby ten wlasnie
chaos je rozproszyl? Chcialem wchlanac te wszystkie postaci(jak polecal Darek) ale problemem bylo to ,iz juz ich nie bylo. Postanowilem wiec wchlonac tego czarnego mezczyzne. Niestety kiedy chcialem sie
do niego zblizyc , on odskoczyl. Sprobowalem jescze kilka razy , ale mezczyzna ciagle uciekal. Pomyslalem wiec , ze skoro nie moge go wchlanac , to moze chociaz go zniszcze. Uzylem wzroku , wyobrazajac sobie , ze moje oczy wysylaja promienie , ktore pala jego cialo. Po kilku chwilach czlowiek ten zmienil sie w kupke pylu.
Nie wiedziac dalej co robic , wrocilem do ciala.