Podróżnik z bagażem doświadczeń
Posty: 233
Dołączył(a): So lut 23, 2008 5:54 pm
Lokalizacja: Londek Zdrój
antypoezja czyli wiersze popelnione
paradoks
wczoraj wieczorem
z nieba lecialy czarne platki sniegu
rano zbudzila mnie
wszechobecna biel
***
(dla osho)
mogé poczuc sie swiezy
jednakowo we wszystkich kierunkach
gdy bédé w sobie...
o zapachu drzew
i lagodnosci spadajácego sniegu
wydech zawieszé w bezczasie
na krawédzi wszystkiego z nicosciá
slowa zamieniá sié w lzy
a wdziécznosc w milczenie
***
jestem tutaj
siedzé na ósmym pietrze z golébiami
odpoczywajácymi za oknem
jestem tutaj
zanim swiat sié zaczál i skonczyl
jestem tutaj
-ja,ósme piétro i golébie
***
bez pamiéci
kiedy wracam
kolory sá tak soczyste
-zawsze takie byly
dzwiék pachnie kwiatami
dotyk karmi milosciá
chwila jest rajskim owocem
w smaku,którego sié zatracasz
zakochujesz bez pamiéci
***
(dla J. Kerouac'a)
szukam
czegos szukam
wiersze Ginsberga
las vegas parano
i takie tam
którá prawdé chcesz poznac?
pustynna droga prowadzi ku nieznanemu
twarz mojego ukochanego
ja samotny
rockendrolowe marzenia
i kompleksy
co zostanie po nocy
wstyd czy wyzwanie
sen o californii roku okolo 69
odlot i duzo muzyki,...milosci?
láka jest zielona
niebo nadal niebieskie
marzenia goráco slodkie
troszké wolnosci
rewolucja na ulicach
w moim zyciu chyba spokój
i cos czego nie znam
chmury na niebie
i ja jeden,nieskonczony
***
Blog: http://lamir11.blogspot.com/