Posty: 37
Dołączył(a): Pt lip 16, 2010 9:42 am
Lokalizacja: Poznań
Kilka wierszy z cyklu "kresy wschodnie"
na początku był dotyk deszczu rozwidlony w poprzek lustra liści
wirowanie wzdłuż koron w zasięgu widnokręgu
ze wszech miar opadający
szum i cisza
w przeciągu barw zapowiedź śniegu w tonacji indygo
mniej więcej utopia mniej więcej coś na kształt puzzli
zbitki przelotnych przebłysków do defragmentacji
oddechu załamanie w bursztynie imago
próżna poświata rozskrzydlonego perłowca
spiera się z otoczeniem o ostatnie podrygi słońca
chwilamoment rozpięta do wygaśnięcia echem
powidok sztormów ułamki szeptów przebrzmiałych jednym tchem
elizja wzniosłości w szczytowej sytuacji
ulotny transparent melancholii
trajektoria w ujęciu przestrzeni
antyaliasing
na szeroko otwartym morzu
oazy kontynentów zdają się
bardziej wyostrzone
czas zwalnia albo to tylko może
wrażenie gdy fale kołyszą
układając kryształowe wachlarze
rozbijające się o brzeg lustra
rozwidlający zaćmienie deszcz
spływa pod parasolem chmur
i dopiero wiatr porywając włosy
daje znak że najwyższa pora
z odpływem widać wyraźnie
jak znika w oddali światło
i z miejsca zachodzi w cień
lunatyczny pociąg wody
wahadłowo zmywa ślady
stopy gasną solennie i wszystko
zlewa się w jedną całość
falowanie
ten stan rozpłynięcia
to tylko moje twoje rozbiegane myśli
zwrotnik raka
spojrzenie do wnętrza
ten stan rozluźnienia
to tylko moje twoje rozproszone echa
cudne manowce utopie traw
wydźwięk obłędu i niedokreślenia
to tylko palonym węglem tlejące pejzaże
antymaterie deklinacje luster
krystaliczny rewers nieba
pod względem przejrzystości
przeciągła cisza i poszept fal
i już
***
w kącikach ust słowa tracą znaczenia
gasnąc niemym błyskiem. nieodkryte słońca
jak diament na pustyni wspominając deszcze
kruszeje trwając bezkresnie
na końcach palców gesty przestają dotykać
linie przegrupowują się względem światłocienia
toną jedne przez drugie zastygając warstwy
w ruinach uścisków zaklęte powieki
kresy wschodnie
z odległych krańców tu i teraz
o świcie przybywają rozgwiazdy
zastygając w bezimienne formy
w skamielinie odznaczając mądrość pustelników
przez przypadki w rozproszeniu
obejmując półsennie korony drzew
stopy deszczu przemieniwszy wzrokiem
wznosimy toasty najstarszych narzeczy
spijając chwałę legendarnych pieśni
z odległych krańców tu i teraz
o zmroku przybywają świetliki
zarysowawszy pasaże przestrzeni
w międzyczasie odczarowując prastare płaskorzeźby
*
wszystkie drogi rozchodzą się w punkcie x
wszystkie drogi zachodzą o zmierzchu
wszystkie drogi wdrożono w spiskową teorię drogowskazów
wszystkie drogi zrównano z ziemią
------------------------------------------------------------------------------
Jeśli tylko się Wam spodoba, to z czasem coś jeszcze dorzucę
Co prawda, nie osiągnąłem jeszcze swojego pierwszego OOBE,
ale z dużym powodzeniem od około jednego roku kontroluję LD.
Wiersze są w znacznym stopniu wyrazem tego, czego udało mi się
doznać dzięki LD.