Nie będę zakładać nowego tematu tylko po to żeby podzielić się wrażeniami, już tyle tu ich jest.... dlatego napiszę tutaj. Mam nadzieje że pani PPrószyńska się nie obrazi że "wchodzę na jej teren"
, a jak tak to wybacz
.To dobry wątek bo dzisiaj miałem podobne doświadczenie do Twojego więc przybij piątkę
Moje pierwsze OOBE (albo zalążek).
Nie tak dawno się zarejestrowałem i wznowiłem na serio moje ćwiczenia (OOBE i trans) po 5 latach przerwy. Po 14 dniach maratonu wstawania bez przerwy w końcu jakiś prawdziwy postęp. Dzisiaj był ostatni dzień wstawania przed przerwą małą (studia zaoczne
).
No ale do rzeczy. Wstałem o 6:25, kibelek, szklanka wody i niedługa rozmowa na gg z koleżanką (tak ona też wychodzi
). kilka minut przed 7 się położyłem. Ogólnie ja mam duży problem z zaśnięciem jak już wstanę. Nawet o 4 rano. Więc nie rozbudzam się za długo. Później nie muszę jakoś szczególnie "czuwać" żeby nie zasnąć. Jak zwykle utrzymywałem świadomość, minęła "około" godzina i po tym czasie się zwykle poddaje i już puszczam wodze fantazji i odlatuje. tak było i tym razem
... ALE, przed całkowitym zaśnięciem do pokoju wparował ojciec i mnie budzi (woła) pomyślałem pierdzele, nawet się nie odzywam. Wyszedł, znowu zapadam w sen, a tu SMS przyszedł. Sprawdzam... ERA, by ich jasny szlag, kładę się z powrotem. I tu się zaczęło.
Czuje nagle ból w okolicach uda. tak jakby ktoś mnie uszczypnął i tak ściskał coraz bardziej i ból narastał. Zorientowałem się ze ktoś jest przy łóżku, wiedziałem że w domu oprócz mnie został jeszcze ojciec, więc może on sobie jaja ze mnie robi próbuje mnie w ten sposób obudzić jak wołanie nie dało rezultatu. Chce coś powiedzieć ale chyba nie daje rady. Ból narasta więc próbuje się zerwać z łóżka - nie mogę. Za to sturlałem się na podłogę i poczułem ten upadek, jednak dalej nie mogłem się wyswobodzić z kołdry, jakby ktoś mnie nią mocno owinął, a ta osoba dalej stoi na de mną i patrzy. I w tym momencie odzyskałem świadomość. Myślę sobie, Cholera co jest kur.wa grane. Leże na podłodze owinięty kołdrą nie mogę się ruszyć ojciec stoi na de mną.... zaraz ojciec wyszedł z domu, jestem sam i bęc - pojawiłem się z powrotem w łóżku - pełny paraliż. Zdałem sobie sprawę, że to wszystko było "nierealnie realne" Zanim zdążyłem się zorientować co się dzieje przyszły wibracje. Kur.wa myślę sobie. Są... są te mityczne, legendarne, osnute tajemnicą, pierdolone wibracje, SĄ!. Tak długo próbowałem do nich dojść, były tak wielce dla mnie i dla wielu osób nieosiągalne. W tym momencie zachowywałem jeszcze spokój. Wiedziałem co się dzieje i chciałem tego. Skupiłem się na wibracjach i zaczęło mi strzelać w uszach. Słyszałem trzaski i takie jakby wyładowania elektryczne i zaczęło się. Czułem jak moje astralne ciało wychodzi dziwnym ruchem "okręcania się" w okół osi głowy i przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Jako, że całe te wibracje i trzaski w głowie były wspaniałym przeżyciem, którego się nie spodziewałem już tego ranka, tak opuszczanie ciała przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Za wiele emocji to wytworzyło, nie przestraszyłem się, ale na maksa podnieciłem faktem, że w końcu się udało, zacząłem też szybciej oddychać i to spowodowało że ciało zaczęło się rozbudzać.
Teraz już nie muszę ślepo wierzyć, teraz już wiem jak to jest stać na progu OOBE. Ironią jest to, że po prostu płakać mi się chce, że w końcu doświadczyłem tych "prawdziwych" wibracji, a nie tych na siłę wymyślanych przez ludzi, którzy jeszcze nie zdołali nic osiągnąć w tym mnie.
Mam was pierdolone "wibracje", w końcu złapałem rytm teraz już mi nie uciekniecie....
Dziękuje i przepraszam za słownictwo, nie wiedziałem że pisząc to wyzwolą się takie emocje.