Spotkanie w OSPUO
Chcialem opisac moje spotkanie w OSPUO z przyjacielem. Zweryfikowane Mam nadzieje, ze pomoze w odkrywaniu/usystematyzowaniu naszej wiedzy o OOBE. Na poczatek przeczytajcie opis wyjscia z mojego bloga:
Na blogu skupilem sie bardziej na watku kierowania fazy do srodka, kwestie spotkania z przyjacielem pominalem. Chcialbym ja teraz rozwinac.
Po przebudzeniu zadzwonilem do kolegi. Spytalem o wyjscie/LD/sny. Kolega pamietal, ze mu sie cos snilo, jednak bez szczegolow. Poprosilem, zeby postaral sie przypomniec sobie jak najwiecej pamieta ze swojego snu. Okazalo sie, ze w pewnym momencie snilo mu sie, ze obaj siedzimy na wersalce u niego w pokoju i ogladamy film na komputerze. Opisal cala sytuacje, nawet wspomnial miej-wiecej co ogladalismy. Zgadzalo sie prawie wszystko. Oczywiscie prosilem go o opis nie sugerujac mu NIC tak, aby jego odpowiedz nie byla nieswiadomie podciagnieta pod opis moich przezyc.
Jest wieczór dnia poprzedniego. Tym razem jestem sam w mieszkaniu. Nevar wyjechal na weekend i wraca dopiero w niedzielę. Mam nadzieję, że nie będę miał większych trudności z nocnym przebudzaniem. Nastawiam czajnik, przygotowuję odpowiednią dawkę ziółek. Niech się parzą. Idę spać, budzik ustawiam na godzinę 4:00...
Dzwoni budzik. Pora wstawać. Całkiem nieźle wstrzeliłem się w odpowiednią fazę snu, bo nie jestem mocno śpiący. Szybka wycieczka do ubikacji. Wstaję, żeby rozprostować nogi, błąkam się po mieszkaniu. Wykrzywiacz już stygnie i czeka na mnie. Patrzę w kierunku kubka z nieukrywanym obrzydzeniem. Piję to tylko dlatego, że na prawdę pomaga. Odpowiednio dobrana mieszanka calei, salvii divinorum, kawy, guarany i jeszcze kilku innych rzeczy, których dokładnie w tym momencie nie pamiętam. Żeby nie było - żadnych dragów, wszystko legalne i ogólnodostępne icon_cool Wszystko to ma na celu jedną rzecz: rozbudzenie umysłu, ale bez rozbudzania ciała. Ciało za chwilę pójdzie spać, ale umysł.. ten musi pozostać całkowicie trzeźwy.
Duszkiem wypijam napar. Brrr.. Aż ciarki przechodzą po plecach.. icon_confused Zawsze popijam to kilkoma łykami wody albo innego napoju (w sumie to tym, co akurat mam pod ręką ), żeby nie kłaść się z niesamowicie gorzkim smakiem w ustach, który straszliwie mnie dekoncentruje.
Ok, dzięki ziółkom procedura rozbudzania nie trwa godzinę, ale maksymalnie 15 minut. Ale muszę z nich niedługo zrezygnować, nie chcę od nich uzależniać swoich wyjść.
Kładę się spać. Taaak.. już czuję po kościach, że dzisiaj będzie się działo. Leżę na plecach. Głośno dokoła. Zakładam zatyczki do uszu. Troszkę mnie uwierają, ale po chwili przestaję je czuć. Czas na relaksację. Kilka afirmacji, prośba do MTJ o pomoc i wsparcie. Taka szczera, z głębi serca. Powoli odpływam.. Za chwilę zasnę, ok, czas zacząć moją procedurę "walki o fazę". Do roboty..
Przekręcam się na lewy bok (Darek, co Ty pierdzielisz, że kobitki na lewym, a faceci na prawym , u mnie odwrotnie). Staram się zachować świadomość. Ciało rozluźnione, odpływa w błogi sen. A w mojej głowie co chwila rozbrzmiewa zdanie "jestem świadomy". I znowu nie jestem w stanie powiedzieć ile to wszystko trwało. W każdym razie gdzieś około godziny, tak myślę.
Zaczyna się.. Łohooo icon_mrgreen wibracje całkiem niezłe, nie tak ostro icon_mrgreen
Dobra, tylko spokojnie, bo się urwie. Odklejam się.. Powoli, ale się odklejam. Wstaję bez większych problemów. Otwieram oczy. Jestem w pokoju. Ale jakiś zmieniony ten pokój. Łóżka tam, gdzie trzeba.. komputer też.. trochę drobnych mebli z mojego starego pokoju. Ten jest węższy i dłuższy. Ej, moment! Jakoś ten pokój bardzo mi przypomina pokój Nevara w jego rodzinnym domu! Taak, na pewno. I to znajome uczucie sprzed kilku lat, kiedy tam bywałem. Takie pomieszanie mojego obecnego pokoju z jego starym pokojem. Hmm.. Na jednej ścianie okno. Na drugiej drzwi.. Sprawdźmy..
Podchodzę do okna. Jakiś taki zimowo-wiosenny poranek, prószy śnieg. Nic ciekawego. Podchodzę do drzwi. Próbuję przez nie przeniknąć, ale nie mogę. Drzwi jedynie lekko odginają się pod moim naciskiem, nie mogę jednak przejść. No nic, rezygnuję. Rozglądam się.. Co ja to miałem.. A! Już pamiętam, techniki Darka!
Okeeej, to na pierwszy ogień szukamy światła nad głową. Wyciągam ręce wysoko, szukam, macam - nic. Żadnego ciepła, w ogóle nic tam nie ma. Spoglądam w górę, pusto.. Hmm.. Lipa jakaś? E.. co ja tam miałem jeszcze.. A! Przesuwanie fazy do środka!
Staję sobie na środku pokoju. Zamykam oczy i zapadam się w siebie. Myślę o przesunięciu fazy do wewnątrz. Nagle zaczynam się "zawijać" do środka! Szybko, mniej więcej po środku klatki piesiowej. Aaaale jazda!!! Nie no, to sie nazywa przeżycie.. Ostra jazda bez trzymanki. To, co się działo później - zapomniałem. Zagubiony fragment powrócił do mnie dopiero po jakiejś godzinie od obudzenia. Wybaczcie, że teraz tego nie opiszę, ale najpierw muszę to skonfrontować z kimś, komu również udało się przesunąć fazę. A co potem?
Potem w moim OSPUO pojawił się Nevar. Strasznie się cieszyliśmy, że jesteśmy tam razem, w jednym miejscu. Siedzieliśmy na łóżku i oglądaliśmy jakiś film nakomputerze. W pewnym momencie zachciało mi się pić. Zauważyłem na biurku stojący sok "Kubuś". Taki dobry, zmrożony Wziąłem butelkę i wypiłem kilka łyków. Nagle, dostałem cofkę! Myślę "co jest?!". Chwilę poleżałem i odbiłem się. Oka, jestem z powrotem w OSPUO. Po odbibiu przebywałem tam jeszcze jakieś 5-10 minut, a potem wróciłem.
To była jazda
Na blogu skupilem sie bardziej na watku kierowania fazy do srodka, kwestie spotkania z przyjacielem pominalem. Chcialbym ja teraz rozwinac.
Po przebudzeniu zadzwonilem do kolegi. Spytalem o wyjscie/LD/sny. Kolega pamietal, ze mu sie cos snilo, jednak bez szczegolow. Poprosilem, zeby postaral sie przypomniec sobie jak najwiecej pamieta ze swojego snu. Okazalo sie, ze w pewnym momencie snilo mu sie, ze obaj siedzimy na wersalce u niego w pokoju i ogladamy film na komputerze. Opisal cala sytuacje, nawet wspomnial miej-wiecej co ogladalismy. Zgadzalo sie prawie wszystko. Oczywiscie prosilem go o opis nie sugerujac mu NIC tak, aby jego odpowiedz nie byla nieswiadomie podciagnieta pod opis moich przezyc.