[trochę tego będzie i pewnie nikogo to nie zainteresuje..zatem poniżej pogrubioną czcionką jest właściwy tekst z pytaniami do tematu]Witam..może zaczne od zarysu całej sytuacji..no więc próbuje od jakiegoś czasu(ostatnio bardziej intensywnie) wyjść z tego swojego cielska..no pragnienie jest ogromne i motywacja zajebista..jako głowny powód tej wedrówki obrałem sobie spotkanie z mtj-tem..musimy sobie wyjaśnić kilka spraw i tylko on może mi pomóc w pewnej "dolegliwości duszy"..W początkowych obe-walkach całkowicie nie sprawdzała się metda 4+1 ..po godzinie rozbudzania byłem tak rozbudzony że o spaniu mogłem zapomniec..gdy tylko kilka minut poświęcałem na trzeźwienie umysłu to od razu zasypiałem..jedyne sukcesy osiagałem przed snem..wspomniec muszę że istonym warunkiem była bardzo zredukowana ilość snu(3-4 h)..po kilku takich nocnych wyczekiwaniach pojawiały się początki wibracji..w końcu po tygodniu prób miałem super wibracje i paraliz senny..już kilka razy udawało mi się przedostac na drugą stronę(ze słabiutkim dostrojeniem i niepełną świadomością)..ale naprawdę ciężko było doczekać sie przed snem jakiegoś obe-stanu..z jednej strony ogromne pragnienie snu , z drugiej małpi rozum i w koncu sprytne hipnagogi , które nie wiedzieć kiedy wkręcały mnie w scenariusz snu..ale dzięki temu poznałem cały ten mechanizm i raz nawet udało mi się dotrwać do końca bez utraty nawet kszty świadomości..ehh gdy miałem egz. maturalne i skonczyły się już wczesne wstawania do szkoły mój cały plan działania runął..i wibracje zanikły.. ..ale jedno wam powiem;od tamtego czasu zatraciłem całą przyjemność spania i stałem się prawdziwym wojownikiem o wolność...jeśli ktoś mi zagwarantuje że tygodniowa bezsenność jest kluczem do oobe , to ja zrobię lepiej i przez 2 tygodnie nie zmruże oka..
Wczoraj przed snem poczułem że dzisiaj drzwi astralne stoją dla mnie otworem..więc szybko położyłem się do wyra(było ok godz 2.45)..poleżałem trochę i doczekałem wibracji..później udało mi się otworzyć astralne oczy...Następnie chciałem wykonać jakiś ruch i tu zawsze zaczynają się problemy..zawsze czuje silny opór i nieważkość..jak dobrze pamiętam dzisiaj w nocy unosiłem się kilka cm nad ciałem i udało mi się wykonać lekki ruch w bok i niecały metr do przodu..i to nie był jedyny przypadek kiedy miałem takie trudności..to przypomina troche jak pływanie w bardzo gęstym mule..( juz próbowałem sie poruszac kraulem , supermenem czy ostanio stylem gąsiennicowym)..
I tu mam do was pytanie czy zawsze tak jest w opszarze przycielesnym..jak radzicie sobie z przemieszczaniem się?..może mój problem wynika z tego że skupiam się wyłącznie na poruszaniu ''fizycznym'' a nie na myślowym...
I jeszcze jedno gdy przebywałem juz dłuższa chwilke w op miałem ogromną potrzebę zamknięcia oczu(taką jak mruganie w realu) i oczywiście po zamknięciu i ponownym otworzeniu byłem już w realu..macie może i na to sposób?..ale to są pewnie uroki płytkiej fazy..
|