Ja tam darowałbym sobie senniki, bo jeszcze nie trafiłem na taki, który faktycznie
ciekawie i przede wszystkim "trafnie" interpretowałby sny.
Senniki skupiają się tylko na elemencie, nie osadzają go w kontekście innych zdarzeń, co jest szalenie istotne (podobno),
nie odwołują się też do osoby indywidualnie, lecz kategoryzują i uogólniają.
Senniki (nie wiem czy wszystkie, ale raczej 90% z nich) to trochę tak, jak horoskopy z Tele-tygodnia
Jest to też związane z tym, że senniki interpretują zdarzenie poprzez ich symboliczne odniesienie, a jak wiadomo,
te odniesienia (większość z nich) nie są jednoznaczne, ani uniwersalne, gdyż w innej kulturze mogą wskazywać
na całkiem coś innego i interpretacja ulega zatarciu. Senniki zwykle nie wychwytują takich zmian, ja w każdym razie
na taki nie trafiłem.
Co prawda w każdym senniku - jeden element znajduje kilka odniesień, ale de facto odniesienia te są uschematyzowane
kulturowo i bazują na prostym przełożeniu symboliki. Zatem okazuje się, że najlepszym sennikiem byłby po prostu
"Słownik symboli", wystarczy wybrać sobie jedną z kilku definicji i przyłożyć do elementu snu.
Jeśli chcesz się dowiedzieć, co twój sen oznacza, to najlepiej poradź się kogoś, kto się tym faktycznie zajmuje.
Ja nie podjąłbym się takiej interpretacji, gdyż przede wszystkim nie mam w tym kierunku żadnego doświadczenia.
Ale to, co usłyszałem od koleżanki, która dość dobrze interpretuje sny, zapamiętałem - iż nie powinno się
interpretować elementu (jednego wydarzenia) w oderwaniu od kontekstu (ramy wydarzeń i innych sytuacji).
Element dopiero w kontekście innych wydarzeń ze snu i w oparciu o "wyjątkowe, personalne" cechy osoby śniącej
może posłużyć jako baza do ogólnej interpretacji.
Senniki czasami mogą trafić w sedno i stąd ich popularność, ale to trochę tak, jak puszczać kupon na chybił-trafił.
Trafisz raz, a chybisz kilkadziesiąt razy więcej
Ja ogólnie jestem pod tym względem trochę sceptyczny, zauważyłem na przykład, że jak się kiedyś naoglądałem filmów
katastroficznych to mi się potem potrafiły śnić katastrofy nawet przez kilka tygodni. Zazwyczaj wcale nie zaraz
po obejrzanym seansie, ale właśnie kilka dni później
Pozdrawiam