Posty: 66
Dołączył(a): Wt lut 16, 2010 3:52 pm
Lokalizacja: ZG
sen czy nie sen?
A więc była to noc pełna swiadomosci mam niekiedy takie noce ze nie mogę zasnąć a jak juz przysne to sie natychmiast budze i tak w kólko cała noc, dopiero zasnę sobie nad ranem i troche się zregeneruję (i wstaję padnięta jak stado szczurów ). Tak czy siak podczas jedej z takich nocy (swoją drogą nie znoszę ich, ale czasami po prostu tak mam, nie mogę zasnąc, nie mogę utrzymac swiadomosci, nie mogę nic, dryfuję sobie jakby ktos tym wszystkim kierował, nie pozwalał mi spac i nie pozwalał mi odzyskac trzezwosci umyslu jednoczesnie) stala sie dziwna rzecz.
Wiadomo ze jak sie lezy i nie mozna sie dobudzic ani zupelnie stracic przytomnosci (w sensie zasnąc jak kamien) to hipnagogi i inne wrazenia sluchowe są nie do uniknięcia... Mnie zaatakowały nagle, przez kilka minut, mialam wrazenie jak przychodzą do mnie jakies istoty, nie rozumialam ich języka ale mimo to sluzylam im za...hmm...tłumacza, przychodziły grupami, byly ich tysiace, w jakis sposó im pomagałam i odchodzili, przychodzili następni, pamietam tylko ogromny hałas tysiaca istot mowiacych cos do mnie w nieznanym mi jezyku, nie bałam sie, wiedzialam ze tak trzeba, ze to konieczne, ze im pomagam, ze taka jest moja rola... byłam w stanie jakby paralizu sennego, nie moglam sie ruszyc ani wybudzic, swiadomosc umyslu zachowana, tylko ze moj umysł kompletnie nie ogarniał tego co sie dzieje... jak sie to cale doswiadczenie skonczylo to chwile próbowalam to przeanalizowac, dochodząc do wniosku ze nic z tego nie rozumiem po prostu zasnęłam.
Czy ktos mial podobne doswiadczenie? a moze ktos ma teorię, cóż to mogło byc? byc moze to byl zwykly sen przy zachowaniu swiadomosci, a moze paraliz senny, a moze cos niezwyklego ?