Pogawędki
Jakiś czas temu odkryłem (a może raczej ktoś mnie tego nauczył) strasznie prostą metodę na rozmowę z MTJtem.
Nie wymaga to w zasadzie ani energii, ani nie jest niebezpieczna, a co najważniejsze informacje przechodzą w sposób w miarę wiarygodny bo to MTJ się musi męczyć z konwersją na słowa a nie ja
Technika pachnie mi istotami niefizycznymi i jako taka jest nie do opisania. Działa to mniej więcej tak że trzeba przybrać coś w rodzaju pozy w astralu, następuje wtedy coś jakby kilka klocków naszło na siebie i powstaje coś w stylu białej pionowej linii światła. Tracę wtedy zdolność do widzenia oraz poruszania się, ale jestem nadal w astralu i mogę sobie swobodnie z MTJtem gadać.
Śniło mi się że jestem dzieckiem i uciekłem ze szkoły na wagary na taką wielką łąkę
Tam odzyskałem świadomość i chciałem się udać do Don Juana, nie mniej jednak nie byłem pewien czym dam radę tam dolecieć.
-Czy mam dość energii aby dotrzeć do Don Juana?
-Nie! padła odpowiedź
-Na pewno ?
-Tak na pewno!
-Nawet jeśli polecę tam ze sprzymierzeńcem?
-Nie masz wystarczającej energii!
W tym momencie poczułem jak niewidzialna siła przygniata mnie do ziemi a ja nie jestem w stanie chodzić.
Dobra zrozumiałem...
bleble jak to możliwe ,to już 5 noc z rzędu pomyślałem.
W takim razie pogadam sobie z Wyższą jaźnią.
Poukładałem klocki i rozpoczęła się konwersacja
MTJ: Bzzzzyt <szum><trzask> uruchomiono tryb oczyszczania ścieżki
MTJ:Rozpoczęto procedurę konwersacji! <śmiech>
MTJ: Jakie rozkazy ?
ja: ?
MTJ: Czego sobie życzysz Panie?
ja: (Ze sobie tylko znaną odpornością na wszelkie przejawy poczucia humoru) Chcę się dowiedzieć jak wygląda moja sytuacja!
MTJ: No wiem że Twoja sytuacja jest smutna.
ja: powiedz mi czy jestem przedostatnią inkarnacją tutaj na ziemi?
MTJ: Tego nie wiemy, tego się nie da przewidzieć, ale na pewno jesteś jedną z ostatnich.
(Tutaj się ucieszyłem bo kiedyś jakiś pajac pomocnik powiedział mi że jestem przedostatnią, ale tak jak przypuszczałem te błazny udają że wiedzą więcej niż naprawdę wiedzą.)
ja: Czy możesz mnie stąd zabrać w inne miejsce?
MTJ: Nie zajmowałem się Twoim problemem, zajęty jestem czymś innym.
ja: Innymi inkarnacjami?
MTJ: Tak
ja: Więc my inkarnacje jesteśmy niczym Polacy pod Lenino ?
(To taka bitwa w 2 wojnie światowej gdzie Rosjanie dowodzący Polskimi wojskami posłali Polaków w zasadzie na pewną śmierć)
MTJ: <śmiech> Nie jest aż tak źle.
ja: Czy możesz mnie stąd zabrać ?
MTJ: To na 80% się nie uda.
ja: czemu?
MTJ: Jak przeprowadzam symulację to nie wiem dlaczego ale się nie udaje.
ja: Czy ja sam mogę się stąd wydostać ?
MTJ: Nie. To leży w mojej gestii.
ja: Czy jest to możliwe, czy też nie, czy z Twoją pomocą czy bez i tak skoncentruję się tylko na tym, wszystko inne mnie nie obchodzi.
(Pomyślałem wtedy że mój MTJ przy Don Juanie czy też Santistebanie jest głupi i bezużyteczny, nie dość że wie o mnie mniej niż oni to jeszcze zdaje się mnie mieć bardziej w dupie.)
ja: jestem rozczarowany tą rozmową.
MTJ: Tak jest zawsze gdy się poznaje prawdę.
ja: Czy wiesz coś na temat moich sprzymierzeńców?
MTJ: Czy Ty ich podrywasz? *
ja:!?
MTJ:<śmiech>
ja: dobra mam tego dość, koniec audiencji.
wydawało mi się że się obudziłem, ale byłem dalej we śnie, poczułem rozgoryczenie i złość ale jednocześnie moja determinacja po niefizycznej stronie znacznie wzrosła. Wtedy obudziłem się naprawdę, odświeżony i wypoczęty, fizycznie przyjąłem wszystko bardziej spokojnie, aczkolwiek i tak jestem rozczarowany. W sumie od dawna to przeczuwałem że MTJ jest równie głupi co ja Nie sądziłem jednak że jest aż tak nieodpowiedzialny i że ma to wszystko aż tak bardzo w dupie i że w zasadzie patrząc to na mojej drodze MTJ zdaje się być totalnie bezużyteczny.
Podobno największym sukcesem okupantów tej planety było podzielenie jaźni istot które tutaj żyją. Po raz pierwszy poczułem w bolesny sposób następstwa tego że zarówno fizyczna jak i niefizyczna/śniąca jak i Dusza/MTJ żyją własnym życiem, i każdą tą część z osobna nie obchodzi co się dzieje z resztą.
Co prawda udało mi się przez te wszystkie lata połączyć cele mojej fizycznej i niefizycznej-śniącej części, jednak MTJ wydaje się być nadal poza tym wszystkim.
Miałem przed sobą troje drzwi którymi można się stąd wydostać. Te z napisem MTJ zdają się prowadzić do nikąd, pozostaje jeszcze sprawdzić dwoje innych.
* Czy Ty ich podrywasz- to tyczy się pewnego dość śmiesznego elementu treningu
Wpadłem w to już chyba z tysiąc razy, trik polega na tym że sprzymierzeniec pojawia mi się w nieświadomym śnie pod postacią kobiety(za każdym razem inaczej wygląda i ma inny charakter i temperament) i zaczyna flirtować, a ja zawsze daję się na to nabrać
Nie wymaga to w zasadzie ani energii, ani nie jest niebezpieczna, a co najważniejsze informacje przechodzą w sposób w miarę wiarygodny bo to MTJ się musi męczyć z konwersją na słowa a nie ja
Technika pachnie mi istotami niefizycznymi i jako taka jest nie do opisania. Działa to mniej więcej tak że trzeba przybrać coś w rodzaju pozy w astralu, następuje wtedy coś jakby kilka klocków naszło na siebie i powstaje coś w stylu białej pionowej linii światła. Tracę wtedy zdolność do widzenia oraz poruszania się, ale jestem nadal w astralu i mogę sobie swobodnie z MTJtem gadać.
Śniło mi się że jestem dzieckiem i uciekłem ze szkoły na wagary na taką wielką łąkę
Tam odzyskałem świadomość i chciałem się udać do Don Juana, nie mniej jednak nie byłem pewien czym dam radę tam dolecieć.
-Czy mam dość energii aby dotrzeć do Don Juana?
-Nie! padła odpowiedź
-Na pewno ?
-Tak na pewno!
-Nawet jeśli polecę tam ze sprzymierzeńcem?
-Nie masz wystarczającej energii!
W tym momencie poczułem jak niewidzialna siła przygniata mnie do ziemi a ja nie jestem w stanie chodzić.
Dobra zrozumiałem...
bleble jak to możliwe ,to już 5 noc z rzędu pomyślałem.
W takim razie pogadam sobie z Wyższą jaźnią.
Poukładałem klocki i rozpoczęła się konwersacja
MTJ: Bzzzzyt <szum><trzask> uruchomiono tryb oczyszczania ścieżki
MTJ:Rozpoczęto procedurę konwersacji! <śmiech>
MTJ: Jakie rozkazy ?
ja: ?
MTJ: Czego sobie życzysz Panie?
ja: (Ze sobie tylko znaną odpornością na wszelkie przejawy poczucia humoru) Chcę się dowiedzieć jak wygląda moja sytuacja!
MTJ: No wiem że Twoja sytuacja jest smutna.
ja: powiedz mi czy jestem przedostatnią inkarnacją tutaj na ziemi?
MTJ: Tego nie wiemy, tego się nie da przewidzieć, ale na pewno jesteś jedną z ostatnich.
(Tutaj się ucieszyłem bo kiedyś jakiś pajac pomocnik powiedział mi że jestem przedostatnią, ale tak jak przypuszczałem te błazny udają że wiedzą więcej niż naprawdę wiedzą.)
ja: Czy możesz mnie stąd zabrać w inne miejsce?
MTJ: Nie zajmowałem się Twoim problemem, zajęty jestem czymś innym.
ja: Innymi inkarnacjami?
MTJ: Tak
ja: Więc my inkarnacje jesteśmy niczym Polacy pod Lenino ?
(To taka bitwa w 2 wojnie światowej gdzie Rosjanie dowodzący Polskimi wojskami posłali Polaków w zasadzie na pewną śmierć)
MTJ: <śmiech> Nie jest aż tak źle.
ja: Czy możesz mnie stąd zabrać ?
MTJ: To na 80% się nie uda.
ja: czemu?
MTJ: Jak przeprowadzam symulację to nie wiem dlaczego ale się nie udaje.
ja: Czy ja sam mogę się stąd wydostać ?
MTJ: Nie. To leży w mojej gestii.
ja: Czy jest to możliwe, czy też nie, czy z Twoją pomocą czy bez i tak skoncentruję się tylko na tym, wszystko inne mnie nie obchodzi.
(Pomyślałem wtedy że mój MTJ przy Don Juanie czy też Santistebanie jest głupi i bezużyteczny, nie dość że wie o mnie mniej niż oni to jeszcze zdaje się mnie mieć bardziej w dupie.)
ja: jestem rozczarowany tą rozmową.
MTJ: Tak jest zawsze gdy się poznaje prawdę.
ja: Czy wiesz coś na temat moich sprzymierzeńców?
MTJ: Czy Ty ich podrywasz? *
ja:!?
MTJ:<śmiech>
ja: dobra mam tego dość, koniec audiencji.
wydawało mi się że się obudziłem, ale byłem dalej we śnie, poczułem rozgoryczenie i złość ale jednocześnie moja determinacja po niefizycznej stronie znacznie wzrosła. Wtedy obudziłem się naprawdę, odświeżony i wypoczęty, fizycznie przyjąłem wszystko bardziej spokojnie, aczkolwiek i tak jestem rozczarowany. W sumie od dawna to przeczuwałem że MTJ jest równie głupi co ja Nie sądziłem jednak że jest aż tak nieodpowiedzialny i że ma to wszystko aż tak bardzo w dupie i że w zasadzie patrząc to na mojej drodze MTJ zdaje się być totalnie bezużyteczny.
Podobno największym sukcesem okupantów tej planety było podzielenie jaźni istot które tutaj żyją. Po raz pierwszy poczułem w bolesny sposób następstwa tego że zarówno fizyczna jak i niefizyczna/śniąca jak i Dusza/MTJ żyją własnym życiem, i każdą tą część z osobna nie obchodzi co się dzieje z resztą.
Co prawda udało mi się przez te wszystkie lata połączyć cele mojej fizycznej i niefizycznej-śniącej części, jednak MTJ wydaje się być nadal poza tym wszystkim.
Miałem przed sobą troje drzwi którymi można się stąd wydostać. Te z napisem MTJ zdają się prowadzić do nikąd, pozostaje jeszcze sprawdzić dwoje innych.
* Czy Ty ich podrywasz- to tyczy się pewnego dość śmiesznego elementu treningu
Wpadłem w to już chyba z tysiąc razy, trik polega na tym że sprzymierzeniec pojawia mi się w nieświadomym śnie pod postacią kobiety(za każdym razem inaczej wygląda i ma inny charakter i temperament) i zaczyna flirtować, a ja zawsze daję się na to nabrać
I took a walk around the world to ease my troubled mind
I left my body laying somewhere In the sands of time
I watched the world float to the dark side of the moon
I feel there is nothing I can do
I left my body laying somewhere In the sands of time
I watched the world float to the dark side of the moon
I feel there is nothing I can do