Wiesz, swego czasu interesowałem się różnego typu amuletami, pierścieniami etc., które za zadanie miały odpychać od nas złe energie, bądź po prostu podładowywać "akumulatorki". Pewnego pięknego dnia postanowiłem nawet sprawić sobie takowy. Wybrałem Krzyż Atlantów, srebrny.
Krzyż atlantydzki oznacza życie, a jego działanie jest wyłącznie odbudowujące i odnawiające. Kształtem jest podobny do „Klucza Nilu”, lecz nie promieniuje jak tamten zielenią ujemną V-. Górna część krzyża emituje zieleń dodatnią V+, górne prawe ramię promieniuje również kolor zielony dodatni V+, lewe ramię natomiast kolor biały. Ramię poprzeczne krzyża z prawej strony emituje kolor czerwony, zaś lewe kolor fioletowy. Kolory te nie zmieniają się po odwróceniu krzyża o 180 stopni. Krzyż atlantydzki może być noszony jako „amulet”, który w zetknięciu z żywym organizmem wzmacnia go swoją energią i działa zabezpieczająco przed wszystkimi zewnętrznymi negatywnymi wpływami. Może być noszony na obydwu jego stronach i to zarówno bezpośrednio na ciele jak i na ubiorze.
Nosi się go w celu energetyzacji organizmu.
Spełnia funkcję ochronną. Wykorzystuje energię kształtów i symboli. Zawiesza się go na rzemyku lub bawełnianym sznureczku.
Nosiłem go tak jak nakazano, na rzemyku. Po około dwóch tygodniach poczułem zmianę samopoczucie... na gorsze. Odłożyłem krzyż do szuflady, chciałem się upewnić. Wszystko wróciło do jako-takiej normy. Całkowicie zapomniałem o zdarzeniu.
Któregoś pięknego dnia postanowiłem posprzątać pokój, zajrzałem do szuflady, wywaliłem wszystkie jej bebechy na dywan i zobaczyłem ów krzyżyk. Nie namyślając się długo, założyłem go na szyję i nosiłem... Tym razem tylko przez pięć dni. To samo. Złe samopoczucie, niechęć do życia i tak dalej. Właściwie to upewniło mnie w przekonaniu, że wszystko dzieje się przez ten zakichany kawałek srebra.
Czy ktoś ma jakiś pomysł dlaczego krzyż atlantów zadziałał na mnie wyraźnie, jednak w zupełnie odwrotnym kierunku? Mógł być naenergetyzowany "ciemną" energią?
W zasadzie też zastanawiałem się nad założeniem podobnego tematu, dziękuję, że mnie wyręczyłeś
Pozdrawiam serdecznie.
PS: Aha, a z kryształem wolę nie próbować
Dzieje się ostatnio ze mną całkiem nieźle, nie ma co ryzykować ponownego "odwrotnego skutku"
.
Pozdrawiam.