...Fragment z bloga
...........
Rozmyślając rano nad problemami jakie muszę po raz któryś rozwiązać, zapadłem w stan kontemplacji. Będąc świadomym analizowałem związek postrzegania ze zjawiskami psychicznymi. Myśli sunęły błyskawicznie dając się ciężko zapamiętywać. Ocknąłem się z tego stanu, odzyskując w pełni świadomość. Co się wtedy stało? Zapomniałem o całej kontemplacji. Cala treść rozmyślań umknęła mi niepostrzeżenie. Jaka cześć wchłonąłem w swoje ciało fizyczne ,ze wszystko zniknęło.Ach tak ,-to śpiące ciało powróciło na swoje miejsce. Zacząłem borować w pamięci , by przypomnieć sobie tak sprawnie przemyślane wnioski.Jak z gumy dały się wyciągać, okrojone ze swej treści. Nie były już to te wspaniale wnioski, elegancko pląsające , czytelne w swej prostocie a niepasujące do siebie fragmenty . Ogrom treści nad jaka rozmyślałem przybrał wiele wieloznacznych określeń, stajać się niemożliwy do ogarnięcia.
Powoli zamierałem w bezruchu odczuwając nadal ciągłość trwania.
Nagle odzyskałem świadomość na polance pełnej kwiatów. Oh pomyślałem, zaraz się wam dokładnie przyjże w oobe. Zdumiało mnie .ze były trochę bezforemne tak jak na moim obrazku. Nie posiadały typowej naturze formy a były jak namalowane przez nieudacznika. Syntetyczne ich kształty przypominały raczej rozgniecione lisice niż wspaniale słonecznik. Zmieniając punkt widzenia, starałem się rozpoznać zasady astralnej przestrzeni. A wiec się kręcą gdy zmieniam położenie oczu. Ah a gdzie mam oczy, przecież nie odczuwam żadnego ciała. Wychylając rękę do przodu postrzegłem jej formę startująca trochę z opóźnieniem. He , to dopiero mam okazie przebadać anatomie malowanych kwiatków. Wsadziłem rękę w ziemie, by sprawdzić ich korzenie. Reka wsunęła sie do samego ramienia , napotykając mały opór w łokciu. Nie maja korzeni. Co ze mnie za ogrodnik!!!.
Kolejny fragment
Malowanie obrazów na wielkich przestrzeniach, sprzyja szczególnie śnieniu w realu. Wyobrażanie sobie barwnych plam ,rozlewających się po całym pomieszczeniu, wciąga malarza w ich przestrzeń. Malująca je osoba rusza się w nich będąc jakby ich cząstką. Zmieniający się ciągle punkt perspektywy nadaje mu wrażenia ,ze przeniesione na ściany formy są przedmiotami istniejącymi realnie. I właśnie to jest wspaniałym przeżyciem. Branie udziału w wyśnionej rzeczywistości , skamieniałej na powierzchni ściany. Tak utrwalone twory umysłowe, nie znikają po przebudzeniu i są trwałe, stajać się często przedmiotem podziwu innych.
Technika malarstwa ściennego, znacznie odbiega od znanego wielu z was, malarstwa sztalugowego. Ograniczenia wielkością płótna ,zmuszają malarza do dużej dyscypliny. Musi on wiedzieć co chce namalować i już wcześniej określić temat malowanego obrazu. Trzyma się wtedy ścisłe formatu malowanej powierzchni, bacznie uważając na kompozycje obrazu.W czasie malowania na ścianach nie kłopocze się tym. Mogę zawsze zwiększyć obraz o pól metra, domalowując kolejne fragmenty niedostrzegalnego jeszcze na ścianie obrazu.
Ciekawie przebiega planowanie tak wielkich powierzchni. Musze określić jakiś temat pracy ale czynie to beztrosko. Zaczynam malować najczęściej na środku ściany ,zaznaczając jakims koloem obrysy największych form. Nie będąc pewnym słuszności wyboru kolorystycznego , zamykam oczy ,oczekując wewnętrznego przyzwolenia. Wielokrotnie odczuwałem jak wewnętrzna pewność rozlewała mi się w umyśle i przyspieszała ruchy mojej ręki, trzymającej pędzel. Uuuu ,-mówiłem wtedy. Jesteś? Malowaliśmy wtedy wspólnie.
By uplastycznić malowane ściany, wmontowywałem w nie własnoręcznie wydrapane rzeźby rożnych śmiesznych postaci. Podświetlone bocznym światłem, robiły wystarczająco wrażenie, bym miał mnóstwo zleceń. Szczególnym powodzeniem cieszyło się malarstwo reagujące neonowym efektem na światło UF. Użyte w malowaniu fluorescencyjne farby, wytwarzały magiczna glebie w zetknięciu się ze światłem UF. Wysychające wręcz pod pędzlem farby, natryskiwałem często rożnymi pistoletami. Zdobywając w tym małpiej zręczności, malowałem dziesięciometrowe powierzchnie w ciągu jednego wieczoru.
Udekorowałem około 1000 rożnych wnętrz, rozsianych po całej Europie. Zaczynając portrety na ulicy, przeniosłem się do greckich lokali, by wreszcie w pełni zrealizować się na dyskotekowych halach. Dokumentacje prowadzę od 10 lat a wiec możecie prześledzić tylko polowe mej pracy. W każdym pomalowanym wnętrzu znajdują się setki fragmentów , nadających się wspaniale do wklejenia do galerii. Brak czasu by wkleić,- hm, a może zmęczenie , monotonia ….., cześć z nich mam przecież gdzieś zapisaną na CD. Ostatnie 2 lata, zaniechałem dokumentowania obrazów. Aparat fotograficzny do śmieci….
W czasie wielomiesięcznego pobytu na budowach , przytrafiały mi się na nich przedziwne zdarzenia Każde z nich jest warta opisania.
_________________
http://cialka.net/pl/
|