Moja ostatnia próba wyjścia wreszcie dała mi odpowiedź jaka technika sprawdza się i jest najbardziej korzystna w moim przypadku. Do tej pory próbowałem techniki 4+1, ale nic się nie działo. Najczęściej zasypiałem, byłem zbyt zmęczony, żeby się skoncentrować o tak wczesnej porze.
Ostatnio zacząłem po prostu medytować i stopniowo "wyłączać się" z życia zewnętrznego. Robię tak: idę spać wcześniej niż zwykle, nie jestem jeszcze mocno śpiący, ale też nie na maksa aktywny i przebudzony. Kładę się i najpierw zaczynam od zrelaksowania ciała tak by żaden mięsień nie był napięty - po prostu je wyłączam z jakiejkolwiek aktywności. Następnie mówię sobie w myślach, że jestem czymś więcej niż ciałem fizycznym i potem rzecz najtrudniejsza dla mnie - muszę wyłączyć umysł, czyli pozbyć się jakichkolwiek myśli. Ćwiczę to od 3 lat i nadal mam z tym problemy. W każdym razie jest już coraz lepiej, patrzę w czerń pod powiekami i staram się niwelować napływające myśli. Jak się pojawiają to je obserwuję, nie popadam w nie. A już tym bardziej nie myślę, żeby wyjść z ciała, bo wtedy na bank mi się nie uda. Po jakiejś godzinie świadomość się urywa i po prostu zasypiam. Zwykle pamiętam wtedy wszystko co mi się śni, są to przyjemne sny, niekiedy zabawne
I mam wrażenie jakiejś formy ich kontroli, ale LD bym tego nie nazwał, nie napływa mi do świadomości myśl, że to sen.
I wtedy dzieje się rzecz już dla mnie niewytłumaczalna - budzę się, ale moje ciało śpi, jest zrelaksowane, nie czuję napięcia, za to czuję co innego. Ktoś mnie złapał za stopę
Lekko uciska, czuję wyraźnie dotyk. Po chwili z czerni pod powiekami wyłania się bardzo subtelnie obraz mojego pokoju, ale trochę zniekształconego. Jest w nim ciemno a mam wrażenie jakbym go obserwował przez jakiś noktowizor
Dosyć niewyraźny obraz. Kiedy się pojawił cały czas zastanawiałem się jak to możliwe, że coś widzę, skoro czuję, że moje oczy są zamknięte! Ucisk na stopie zacieśnia się i czuję lekkie drganie, jakbym zaczął wychodzić. W tym momencie do głowy mi wpada masa myśli o demonach, opętaniu, że nie wrócę, poruszam ciałem no i się budzę
Wiem, że chodzi tu o mój strach, którego jeszcze nie mogę się pozbyć, byłem na siebie wkurzony za to, ale będę dalej próbował. I jeszcze jedna ciekawostka.. ta istota nie odeszła od razu, cały czas mnie dotykała po nodze, bardzo delikatnie, czułem, że jeszcze tu jest...
Wtedy mi się przypomniało doświadczenie z poprzedniej próby OOBE, dosyć podobnej, ale z tą różnicą, że istota chwyciła mnie za stopę bardzo gwałtownie i dosłownie w ułamku sekundy wyszarpała. Przestraszyłem się tak bardzo, że od razu wróciłem i powiedziałem w myślach, żeby następnym razem zrobiła to delikatniej... i zrobiła
Natomiast nie odczuwam prawie wcale wibracji czy paraliżu w trakcie wyjścia, o których dużo ludzi pisze. Z tymi wibracjami to mam tak, że potrafię je w sobie wywołać prawie na zawołanie, jak się choćby na moment zrelaksuję i o nich pomyślę. Często wtedy mną mocno rzuca i jest to raczej nieprzyjemne, ale nie bolesne. Pojawiają się też w pierwszym etapie medytacji, ale już bardzo lekkie. W trakcie wychodzenia jestem tylko mocno świadomy swojego zrelaksowanego, uśpionego ciała. To przykuwa najbardziej moją uwagę.