MTJ o materializacji i poznaniu
Ułożyłem ręce w prostym, niezwykłym geście, a na ich obrzeżach malowała się czerwona poświata. Z całych sił parłem w to miejsce i czułem wielki opór powietrza. Wysiłek sprawił, że głośno zajęczałem, po czym odsapując ze zmęczenia usłyszałem dźwięk spadających diamentów – opór ustał, a na jego miejsce, między moimi dłońmi, pojawiła się duża, rozmiaru pięści, czerwona kula; była twarda i gęsta. Otoczenie z czarnej pustki zmieniło się w ogród – siedziałem na drewnianej ławce między drzewami, przy kamiennym murze. Podeszło do mnie ogolone na łyso dziecko, miało około 9 lat. Wyglądało na Wietnamczyka, tylko że z jasną cerą; miało czarne włosy. Czerwona kula stała się dojrzałym i dorodnym, gdzieniegdzie zielonym jeszcze jabłkiem – czułem jego twardość, ocierałem palcami o ślizgą skórkę. Dziecko stało przy murze, niecałe półtora metra odemnie i powiedziało tak jak najlepszy przyjaciel następujące słowa: „Rzeczy się materializują, możesz je przywołać. To naturalna kolej rzeczy. Z taką samą łatwością to coś może dezintegrować” – nagle piękne jabłko zmieniło się w ogryzkę, na której bądź co bądź zostało jeszcze wiele do zjedzenia, brakowało jakby samej skórki. Dziecko kontynuowało: „Tak to już jest. Musisz to sam zrozumieć. Ludzie łączą się w grupy i żyją razem – tak mogą więcej osiągnąć, uczą się szybciej dzięki sobie. Ale pewnych rzeczy nikt cię nie nauczy i nie wytłumaczy. Jeśli sam czegoś nie zrozumiesz, to nikt ci w tym nie pomoże. Taka wiedza będzie miała sens, o ile się ją zdobędzie samemu. Tutaj nikt nie pomoże, samemu trzeba sobie dać radę.”
PS dziecko było łyse, ale jak "kadr" się zmieniał to widziałem czarne włosy ogolone na jedynke
____
Na drugi dzień z samego rana dostałem od tego kumpla smsa: "Nie wiem co zrobiłeś i czy w ogóle zdążyłeś coś zrobić, ale jej zachowanie zmieniło się o 180 stopni - chce poprawiać oceny, jest spokojna i szczęśliwa".
Hmm... Pewnie coś zrozumiała. ^ ^ Wątpię w mój wpływ na nią, ciekawsza wydaje się za to "przypowieść o zrozumieniu". Co wy na to?