Witam, szukałem czegoś w temacie modlitwy serca i trafiłem na tą stronę. Powinienem zapewne na wstępie zaznaczyć, że nie jestem wierzącym, bo inaczej mój komentarz zostanie źle odebrany lub nie przeczytacie go w ogóle, ale właściwie to odbierajcie sobie go jak chcecie
Chciałem wam zwrócić uwagę, tak trochę wytknąć palcem, na hezychazmy. Szczególnie tym co mówią o metodach mających pozostać w starożytności, czy o nieistnieniu medytacji chrześcijańskiej.
Zacząłbym od tego, że słowo medytacja wywodzi się z łaciny i oznacza zagłębienie w myślach, namysł, obecnie również szereg praktyk dążących do samodoskonalenia. Ta definicja ma się nijak do tego co określamy mianem medytacji, bo ćwicząc ciało też się samodoskonalimy, a pakowanie na siłowni, ciężko nazwać medytacją. Aczkolwiek można uznać, że jest to szereg technik (nie jedna konkretna) pracy nad samodoskonaleniem swojego umysłu. Głęboka modlitwa to też forma medytacji (nawet te doskonalące pokorę
). A powtarzanie w głowie tybetańskiej mantry niewiele różni się od powtarzania wersu psalmu. Jeśli ćwiczenie jest wykonywane prawidłowo prowadzi do podobnych efektów.
Zresztą, czy ktoś z was zadał sobie trud zajrzenia do źródeł? Czy przymiotnik chrześcijański tak bardzo wam już nie miły, że od razu odrzuciliście wszelkie wątpliwości, że chrześcijanie mogą mieć coś do powiedzenia w temacie. Chciałbym tu napomnieć: Chrześcijanie to nie tylko Katolicy. Chrześcijanie Koptyjscy mogliby zawstydzić nie jednego mnicha z Tybetu. Wielu z nich pości (potrawy postne) przez pół roku, a wielu przez cały rok, liturgie trwają 8h i medytacja nie jest im obca. To co macie w głowach jako wyobrażenie chrześcijaństwa, to spaczony obraz kościoła rzymsko-katolickiego. A są protestanci którzy praktykują w zakonach hezychazmy, jest kościół gnostycki, itd.
Odrzucając hezychazmy bo wywodzą się ze starożytności, odrzuć matematykę, filozofię, etykę, a także jogę, ukochaną medytację, buddyzm, szamanizm, architekturę, ogień, no dalej! Przecież to relikty przeszłości. A jeśli zainteresujesz się nieco bardziej hezychazmami zwróć uwagę na ten fragment z podanej w pierwszy poście strony:
W zawartych w "Filokaliach" tekstach św. Makarego Wielkiego znajdujemy praktyczne wskazania odnośnie do praktykowania modlitwy Jezusowej jako modlitwy serca:
"Siedząc w spokoju swojej celi i skupiając umysł, wprowadź go - umysł - tą drogą, którą odbiera oddech, aby dotrzeć do serca. Popchnij go i zmuś do zstąpienia w serce razem z wciągniętym powietrzem. Gdy już tam się znajdzie, ustapi cierpieni i trud, i odczujesz radość i łaskę, a rzeczy, które miały nastąpić, same z siebie się zdarzą dla ciebie. Jak człowiek powracający do domu po dalekiej podróży przepełniony jest radością na widok dzieci swoich i żony, tak umysł, gdy zjednoczy się z duszą, wzbiera rozkoszą i niewypowiedzianą radością."
Ciekawe, spychamy umysł do serca, w rytm oddechów i podążając za nim... gdzie ja to już słyszałem, może w jodze? buddyźmie? taoiźmie? nieee... to przecież tylko głupi przestarzały chrześcijanizm, niemożliwe.
Mantry:
"Język mój będzie głosił Twoją sprawiedliwość i nieustannie Twą chwałę"
Św.Paweł nawołuje: "Nieustannie się módlcie!" /2 Tes 5,17/
Nie myślenie:
"Należy pozbyć się z serca natłoku myśli, sprzeciwiając się im podczas modlitwy. Nie może być bowiem tak, że tylko ustami rozmawiamy z Bogiem, nasze serce zaś zajęte jest niestosownymi myślami. Stwórca nie przyjmuje od hezychasty modlitwy nieprzejrzystej i lekceważącej". /Izajasz Pustelnik, "Rozdziały o straży umysłu"/
Druga uwaga/świadomość świadka:
"Rozmyślaj o tym wersecie, gdy sen klei twe oko. Czyń tak do momentu, aż przez ciągłe ćwiczenie przyzwyczaisz się śpiewać go nawet we śnie. Niech on, jako pierwszy, przypomni ci się, gdy budzisz się rano, niech wyprzedzi wszystkie myśli na jawie. Gdy wstałeś z łóżka, niech on zgina twoje kolana do modlitwy /.../". /św. Jan Kasjan, "Rozmowy z Ojcami"/
"Hezychastą jest ten, kto w mieszkaniu ciała stara się ogarnąć rzeczy niecielesne - co stanowi swoisty paradoks. /.../ Hezychastą jest ten, kto stwierdza: "Ja śpię, lecz serce moje czuwa /Pnp 5,2/". /św. Jan Klimak, "Drabina do nieba"/
To co ciekawsze fragmenty, nie chcę przeklejać całej strony, szczególnie że jej zawartość nie jest zbyt bogata. Sam mam zamiar dopiero przegryźć się przez kilka książek poruszających ten temat. Mój post jest w tym miejscu tylko dlatego, żeby uzmysłowić wam, że chrześcijanie nie gęsi swoją medytację mają. Ok, nie przedstawiają w tym miejscu zaawansowanych technik oddechowych, co wcale nie oznacza, że takie techniki nie istnieją w którejś z tradycji, lub nie zostały najzwyczajniej zapomniane.