Tak, masz rację, absolutnie się z Tobą zgadzam. Tej książki Jędrzejczaka nie czytałem,
ale faktycznie - połowicznie ma on rację. Sprawa polega na tym, że im więcej mamy LD,
tym konieczność robienia TR spada, o czym autor książki chyba zapomniał?!
Bo skoro odrzuca TR, to ja spytam - jak on zaczynał swoją przygodę z LD?
Ja obecnie już bardzo rzadko robię we snach TR, tak samo w realu robię ich już zdecydowanie mniej, bo z czasem,
wyczuliłem się na - jakby to nazwać - "atmosferę snu". Kiedy wchodzę w sen, prawie momentalnie zyskuję
świadomość i bez TR wiem, że to jest sen.
Tak jak napisałeś, stoisz na sali balowej i po prostu WIESZ, że to jest sen. Ale to przychodzi z doświadczeniem.
Kiedy zaczynałem z LD to TR było podstawą i jeśli ktoś twierdzi, że robienie TR na starcie to zły pomysł
to chyba nie ma racji. Jakby nie było, TR jest skuteczne i przecież chyba o to właśnie chodzi.
Jeśli z punktu widzenia Jędrzejczaka jest to "wtórna interpretacja" i nielogiczność, cóż, niech sobie będzie,
ale działać - działa i to się liczy.
Nie jest prawdą, że robienie TR staje się nawykiem, z którego potem nie sposób się uwolnić.
Jeśli się przestanie robić je w realu to z czasem także we śnie nie będzie potrzeby by je robić,
jeśli tylko jest się już wyczulonym na to, co nazwałem "atmosferą snu".
Myślę, że samo nastawienie to trochę za mało dla początkującego, jak w każdym innym przypadku, nie tylko z LD.
O co mi chodzi, już tłumaczę: są tacy, którym LD przychodzi łatwiej, są tacy, którym przychodzi trudniej,
jedni potrzebują najpierw intensywnie popracować, inni nie. Tak jak z obe, niektórzy szybko, bez specjalnych
przygotowań zaczęli wychodzić, a inni, tak jak ja, intensywnie pracują nad tym, by się udało.
Ja ciągle czekam na swoje pierwsze obe, bo póki co, kończę na dość silnych wibracjach, co uważam i tak za bardzo
satysfakcjonujące na moim etapie ćwiczeń. Jeśli miałbym polegać tylko na nastawieniu to nie wiem czy w ogóle
by mi się kiedykolwiek udało. A tak, poza nastawieniem się li tylko i biernym czekaniem, zainteresowałem się
różnymi treningami i od paru dni zajmuję się pracą z energiami, która nie dość, że świetnie mi robi to ponadto
może pomóc - a jak większość twierdzi, pomaga - w obe.
Energetyzowanie to jeden z takich samych etapów, jak jednym z etapów do LD może być TR, jedni mogą go pominąć,
ale inni muszą przez niego przejść, tak sobie myślę