A miało być wesoło
3 KARNAWAŁ.- relacje z całego eksperymentu,
14.01.2010 – 01:21
Zbyszek
Fakt, coś nie gra z tymi grotami, takie one chyba prawdziwe. Masz racje Sorrow. Może lepiej się spotkajmy bez powodu w 23. Wołamy się w szarości i namierzamy identa, opowiadając dowcipy. Zalejemy astral świeżym żartem, niech się nami nie martwią, tym całym ludzkim rozwojem. Lecimy do biura nowych dowcipów. Brus wspominał , ze jest takie i wszyscy chętnie tam zaglądają w śnie, gdy się nacierpią pod dostatkiem w życiu.
Jeśli ktoś coś usłyszy to wkleja potem na forum
Gdy chciałem odzyskać jedna panienkę, mówiąc jej zniecierpliwiony ze jest głupia, to Npk-przygadał mi, ze to ja jestem wariatem, opowiadając historyjkę:
Powiesił się facet i wisi ze 100 lat. Cale te lata cierpiał i żałował za swój czyn. Na końcu zerwał sznurek i powiedział :
Eeee, dobrze ze się powiesiłem, ale dlaczego dopiero teraz go zerwałem.
NOWY EKSPERYMENT: UWAGA UWAGA
Kto chętny to się wpisuje.
Ta niedziela 22 godzina rozpoczynamy kabaret. Przeprowadzamy eksperyment przez cala noc. Robimy sobie wesołe dowcipy z astralna dekoracja i podsłuchujemy wesołych niefizycznych:)
Cel; spotkanie w grupie i pośmianie się.
Chętni na pogaduchy.
Sorrow
Gray
Chyba Conchita
Ajzis26
Crow’u
Korna
Paul 023-
Roxane,
Zbyszek
*
Zbyszek
14.01.2010 – 09:50
Wczoraj przed zaśnięciem postanowiłem odwiedzić komnaty śmiechu , gdzieś tam przy centrum planowania.
Cos się rozgościło we mnie i czuje jak zaczyna mi ciągnąc myśli. Początkowo było wymuszane, tak jak bym sprawiał wewnętrzny opór i chciał zbyt gorliwie przyglądać się swawoli myśli w mojej głowie.
Dopiero gdy im zaufałem, tz.dałem myślom swobodę , bez chęci ingerowania w treść wypowiadanych w umyśle zdań, zaczęły się opowieści.
Pierwszy , drugi dowcip, przy trzecim o czarownicy na dyszlu ciągnącej mocą wóz, podskoczyłem do góry. A niech cie, pomyślałem. BŁĄD, trace narratora.
NIE TO NARZĘDZIE, mówi podlatująca czarownica na miotle.
A TERAZ UWAŻAJ.
JEDZIE FACET W WOZIE I PĘKŁA MU KICHA. PODLATUJE ANIOŁ I MÓWI. CHOĆ Z NAMI NIE MA CO ZBIERAĆ.
Wtedy zdałem sobie sprawę, ze po każdym nowym dowcipie zapominam stare. Nie mogę sobie przypomnieć ich treści i wpadam w lekka panike.
Gdy wpuszczałem narratora, coś klikało we mnie i się nie zapisywało. Dopiero, gdy dawałem sobie trochę czasu, więcej odstępów miedzy historyjkami, powtarzając je wielokrotnie moimi słowami, dawały się zatrzymać w pamięci.
TRZEBA ZAPISYWAĆ, skomentował gość w moim umyśle. Przydałaby sie mała karteczka i pisak, by zapisać szkic.
No dobra myślę sobie, a ty wrócisz, dasz rade dalej mówić , gdy ja na chwilkę odzyskam dzienna świadomość?
Zrobiliśmy probe. Narrator, potem ja,- chwilka przerwy na parokrotna powtórkę, i znowu narrator z dowcipem.
Jest , mam pamiętam, mogę je odtworzyć. To chyba te znane pisanie automatyczne , co?
Cisza , goscio uszedł sobie.
Pol nocy spać mi się potem nie chciało.
*
ajzis26
post 14.01.2010 – 10:40
a jestem chętna na niedziele, oczywiście jeśli mi się uda położyć wcześniej
Pozdrawiam i Owocnych lotów:)
*
Crow’u
post 14.01.2010 – 12:47
Tak tu was czytam i czytam i dochodzę do wniosku że też spróbuję
Znając życzę położę się później bo coś około 24 ale spróbuję się z afirmować, że chcę do was trafić. Postaram się z obe’ować ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Myślę, że skoncentruję się na Zbyszku, gdyż widziałem jego prace w necie i myślę że to też wspomoże mi odnaleźć jego ident.
BTW poradźcie czy mam się raczej skupiać na obe czy na podróży mentalnej?
Będę wdzięczny za każde wskazówki
Regadrs
*
Gray
post 15.01.2010 – 10:07
|Wczoraj coś mnie gnało, żeby przetestować to miejsce, ale nic specjalnego nie robiłem w tym celu. Poszedłem spać, ale wiem że wygnało mnie tam
Pamiętam, że ciągle komuś dogadywałem żartami, inni podobnie się zachowywali, ogólnie śmiech i żarty.
Ledwo pamiętam w ogóle co się działo, a to też świadczy, że to nie był zwykły sen
*
Zbyszek
17.01.2010 – 02:16
Odnawiam, kto jeszcze szykuje się z nami na kabaret?
W TA NIEDZIELE O 22 GODZ.
lista uczestników. Dołączyła Sosna, babka w zielonej czapeczce, straszna zdolniacha.
*
SORROW
post 18.01.2010 – 13:19
22 godzina ,to dla mnie trochę za wczesna pora ,dom jeszcze tętni życiem , jego ściany dopiero pomału wchodzą w nocne wibracje …
Zacząłem więc po północy ,jak zawsze .Trochę muzyki relaksacyjnej,lekkie przyśnięcie , przebudzenie ,intencja i jazda .Hipnagogie …
Siedzę w pozycji medytacyjnej .Mrok rozjaśnia niezidentyfikowana chmura , robi się jaśniej . Siedzę w jasnym okręgu na ziemi , dookoła obrębu panuje straszny mrok .Gdzie jestem ? Źle trafiłem,bo miało być wesoło , a tu jakiś smutek panuje . [Piekło] ,to tu trafiłem ,tu mnie przekierowało …
Tłoczą się negatywne emocje ,więc luzuję na chwilę. Czuję przez chwilę CF i znowu jestem w okręgu .
Po lewej wyłania się jakiś gość .Mamrocze coś o wózku, albo taczce .Nie słyszę dokładnie , słowa przynosi do mnie jakiś powiew ,dlatego są niekompletne .Smutas myślę .No zrób coś … Gość nagle nieprzerywając marszu otrzymuje skądś jakąś orbitę .Oto wokół jego ciała krąży mini-obiekt ,niczym Księżyc , albo inny satelita . Robi się wesoło ,gość ma zdolności …
Budzę się rano i odtwarzam ostatnie wieczorne doznania przemieszane z masą kolorowych snów .Jestem zły,że nie spisałem na bieżąco, bo sporo mi9 umknęło .
*
Sosna
post 18.01.2010 – 18:38
Wiec tak…około północy związana z Morfeuszem wielkim uczuciem odleciałam do jego krainy….
Ale muszę powiedzieć ,ze nie jestem zachwycona tym co tam zobaczyłam….jeden wielki harmagedon…
Ludzie ..dawno nie widziałam takiego przybicia mentalnego…reeety co za psychoza …a miało być śmiesznie…..
Po pierwsze ludziska łaziły i nie wiedziały gdzie i dlaczego…jakiś ogromny rynek czy plac to był..i znów te “kocie łby” tym razem mokre(jakby po deszczu)…ludzie (mężczyźni i kobiety) ubrani wszyscy w piżamy .jeden w błękitną koszulkę i boxerki w paski…drugi w koszulce “spranej zieleni”..inny w różowej krótkiej przed kolano koszulce nocnej…nie pokazywali swych twarzy, głowy były spłaszczone w dol…jakby liczyli kamienie pod nogami….łazili jedno za drugim, bądź wkoło tego ryneczku….przypominało mi to spacer więźniów albo coś takiego…a ja jakby zawieszona nad nimi…w przestrzeni….krzyczałam,ale oni mnie nie słyszeli…krzyczałam by się zatrzymali ,bo w taki sposób jak chodzą to nigdy nie znajda miejsca, w którym powinni teraz być…machałam do nich z góry …ale nic…nagle jeden z nich spojrzał na mnie …ubrany w szatę biała..jakby prześcieradłem owinięty i zaczął tak strasznie się śmiać…ale to tak histerycznie ,ze aż się dławił…idiota pomyślałam…to miało być śmieszne..(?)…a on na to : i tak sie nie dowiesz gdzie się spotykamy…nie powie ci nikt ..hahahah i śmieje się jak durny…wściekła jak osa pomyślałam…poczekam, nakryje was, znajdę…a on jeszcze raz odwrócił twarz, była zdeformowana..jak z plasteliny ugnieciona i mówi …”dałaś się nabrać….dałaś się nabrać”…
,…..obudził mnie dzwonek zegarka….
podle to..pomyślałam,miało być kabaretowo…
…ale odetchnęłam z ulga ,ze to był tylko sen.
*
Zbyszek
post 19.01.2010 – 10:43
Wasze relacjodeprechy aż mnie rozbawiły:)
Do 23 spisywałem następstwa ostatniego eksperymentu Wingmakers.
Zajęty bylem bardzo i nie łączyłem się z kimkolwiek, zestresowany polskimi Trzcionkami. Przetaczałem w pamięci mnóstwo wspomnień ze spotkań, z osobami biorącymi udział w eksperymencie, gdyż rozciągnął się on na kilkanaście osób i ciągnął prawie przez cały tydzień.
O 23 godzinie wskoczyłem do wyrka trochę umęczony pisaniem. Pogrzałem cielsko do błogości nie chcąc nawet o was myśleć.
Zakręciło mnie jakoś jak przed wyjściem z ciała. Pojawiły się mi rożne obrazy. Cześć z nich była odczuwaniem- odczytywaniem własnych myśli z pamięci a niektóre wytworzonymi w astralu sceneriami.
Pojawia się babka w czerwonym ubranku, z grubawa buzia. Sosna się poprawiła?.
Schyla się nad jakimś facetem, pstryk, znikają.
Korytarz jasnego pomieszczenia , długi rozświetlony z otwartym oknem na wprost.
Ooo dobre. Jaka sielanka. Piękne barwy słoneczne, chce widzieć więcej, Obrazy astralne są leprze niż to mdłe widzenioczucie mentalne. Wyklikniecie.
Pojawia się przy mnie wirująca z czerwonymi paskami abstrakcyjna forma, podobna do tej z ostatniego eksperymentu przy Sośnie i kręcącego bąbla z papieru na mojej jabłoni w ogródko. Tym razem brak w nim chaosu, pięknie ułożone w finezyjne linie.
Super, chce więcej wrzeszczę w ciemnicy.
Pojawiam się w pracowni. Odczuwam delikatne przemieszczenie. Ho. Ho . jestem poza ciałem.
Otwierają się drzwi i wchodzi zmarły przed laty znajomy. Śmiejemy się, on świeci. Tracę dostrojenie ale dalej gadamy. Jak tam , co zona na twoja zmianę dymensji?
Trochę późno się robi, godzinę prawie się już wyleguje. Czas wstać , pomyślałem. Pojawia się goscio.
Zaczekaj jeszcze godzinę to zobaczysz coś się będzie działo. Co godzinę, wyjęknąłem przerażony. Tyle mam siedzieć. A gdzie te dowcipy, zapomniałem. Powiedz coś !!
OK, mówi goscio.
Idzie sobie facet i wpada do studni. Przerwa.
To ma być dowcip, wrzasnąłem zjeżony!!
Zaczekaj, i mówi dalej po chwili.
Wychodzi z niej, zahacza o krawężnik i zostaje na stałe.
Sekundy lecą a ja dalej nie wiem czy się śmiać czy rozpaczać.
Domyślam się , ze wali głowa o chodnik, no tak to, tak się bawicie, tam na gorze.
Cisza.
Zdałem sobie nagle sprawę, ze słyszałem dokładnie słowa opowiadającego a następnie wyobrażałem sobie treść dowcipu poza ciałem w tym, no , umyśle. W sumie była mała różnica miedzy jednym a drugim.
Tak jak bym śnił ekstra w śnie, zwieszając się w mentalu:)
Ach, dzięki to jest odpowiedz na moje prowokujące pytanie, postawione wczoraj na forum, te hipnagogi powstające w umyśle:)
Dzisiaj za to wciągnąłem Sosnę na dyskotekę. Sporo było ludzi. Zaciągnęliśmy ja na sile do miejsca, bo stała jak Sosna pod ścianą i ani me ani be. Świeciła trochę w odróżnieniu od ciemnawych i mglistych atrap snu:)
*
Konsekwencje ostatniego eksperymentu. Strasznie się potem narobiło, nosiło informacje z jednego do drugiego. Wyszedł wspólny mega sen. Wpis trochę długawy, pod tekstem Osho,:)
http://cialka.net/ciala-subtelne
pozdro i jeje
*
Sosna
post 19.01.2010 – 13:38
Pol nocy “przesiedziałam” na portalu NK ..jeeeny ile tam było ludzisków …ojjj cały tłum…ale tylko Zbyszek napisał na moim profilu…tylko od niego dostałam komentarz….i to strasznie długaśny…jakby z jakimiś żalami o cos…hhmmm. Myślę sobie “nic ci chłopie nie zrobiłam …coo chcesz…” …a on mi tam dalej i pisze i pisze i nagaduje …tak mnie tym umęczył, ze wstałam i poszłam sobie…co za sen znowu …w takim tłumie ……
*
Zbyszek
post 19.01.2010 – 15:53
O matko a ja niczego nie pisałem, przecież była dysko:)
*
Gray
post 19.01.2010 – 18:43
U mnie nic specjalnego, odpływałem i przysypiałem. W nocy zaś ciągłe fazy, raczej psychiczne, połączenie mnie ze wzorem matematycznym blabla więcej nie pamiętam, wiem, że była ze mną jakaś dziewczyna. Sny to raczej nie były, a coś w stylu nocnego fazowania, niespokojny sen, lekko spociłem się. To samo miałem, w dzień eksperymentu 2 tyg. temu. Mimo, że nie uczestniczyłem osobiście, to w nocy miałem też psychiczne fazy, niespokojny sen i pot, czyli powtórzyło się, nie wiem gdzie mnie wygnało, ale na pewno gdzieś w miejsce dla mnie ciężko zrozumiałe + moje niewyćwiczone postrzeganie mogło zniekształcić.
*
ajzis26
post 19.01.2010 – 19:07
U mnie nic specjalnego, dziwne obrazy się pojawiały ciężkie do zidentyfikowania,ale za to sny miałam niezłe. śniło mi się, że prowadziłam szkolenia dotyczące OOBE, uczyłam innych jak wyjść z ciała fizycznego, miałam OOBE ale w śnie do końca nie byłam tego świadoma, wszystko szło ok do póki jakiś chłopak, który pojawił się z nie wiadomo skąd, ubrany był tylko w bokserkach i strasznie na mnie krzyczał, że źle to robię, że to nie tak itd Strasznie się zdenerwowałam i go pogoniłam, więcej nie pamiętam. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej. Pozdrawiam:)
*
Sosna
Znajdź tematy użytkownika
Znajdź posty użytkownika
post 19.01.2010 – 19:58
Witaj ajzis
Widziałaś również faceta w boxerkach , niewyrazistość i dziwność miejsca..hhmmm
Czy istnieje prawdopodobieństwo ,ze pognało nas w ta sama stronę tego wieczora (?)
Pozdro !!
*
Zbyszek
post 19.01.2010 – 20:51
Chyba dobrze wyszło dziewczyny. Czerwone ubranie i trochę napuchnięta buzie, po wizycie u dentysty Sosna potwierdziła. Tylko co za koleś ten z bokserkami:)
Co rusz się ktoś nawiedzony zgłasza do mnie na pryv. z jakimiś roszczeniami, a to tak, albo siak, ciągle czegoś nie wolno, albo zabronione. Szwendają się potem ich rozsierdzone mysloksztalty za nami i tyle.
Torebkami takim po głowie i im się odechce:)
Ciągniemy dalej. eksperyment do końca tygodnia. Tym razem bez stresu, noce są przecież długie, może się komos jeszcze coś potwierdzi.
Jesli będę przynudzał na naszej klasie,to wiecie jak zrobić, torebka po głowie aż się obudzę:)
Możliwe, ze z forum Brusa ktoś się nachmurzył naszym kabaretem, gdy na Haiti takie nieszczęście i was pociągnął za sobą.
W przyszłą niedziele startujemy na odzyskania na wyspę? Co o tym sadzicie?
Musi być tam sporo niepokoju. Niejeden człowiek siedzi jeszcze pod gruzami i nie wie , ze się przefazował na stałe.
Jakieś propozycje w przyszłą niedziel, czy startujemy na Haiti?
Czas ponagla do działania.
*
Sosna
Zobacz profil
post 19.01.2010 – 21:36
Słuchaj…może Ty masz rzeczywiście racje…..bo ja jeszcze miałam tego faceta ze zdeformowana twarzą…w tym jakby prześcieradle…cholera …mówiłam ostatnio ….ubolewając nad ofiarami tego trzęsienia…:(
Czyżby jakieś ciałka aż tu do nas trafiły…jeeeny …zaczynam na dobre wszystko rozumieć….o wielu rzeczach się nie pisze, bo i człowiekowi wszystkie szczegóły zapamiętać trudno.Trzeba by spisywać od reki…..ale nareszcie rozjaśnia mi się wszystko…
Jesli chodzi o ciągłość tego eksperymentu ….to myślę Zbychu ,ze warto….co myślą inni…poczekajmy na komentarze…
*
Zbyszek
O trzęsieniu dowiedziałem się dopiero dzisiaj, z wiadomości wieczornych.
Cos na forum Brusa pisali ludzie jakieś uszczypliwe uwagi. Teraz wiem o co chodzi. Wlasciwie to nie ma co czekać do niedzieli
Ogłaszam ostre pogotowie. Lecimy na Haiti od dzisiaj , każdego wieczoru. Miedzy 22 a 24 godzina. Spotkanie przy krysztale Brusa.
Jutro napisze trochę porad dla początkowych. Nie jestem znawca tematu odzyskiwan, ale powinno starczy , reszta to szczere chęci .
Start za 2 minuty.
*
Ajzis26
post 19.01.2010 – 22:05
Witaj Sosna:)
dopiero jak mi napisałaś to skojarzyłam o tych bokserkach. Ale My się nie damy jak to Zbyszek napisał Torebkami takim po głowie.
Zbyszek ja też lecę , przynajmniej mam szczere chęci zobaczymy co z tego wyjdzie.
Ruszajmy!
*
Sosna
Zobacz profil
post 19.01.2010 – 22:11
ajzis już wiemy co mamy robic ….
torbami po głowie..hahahha niech się tylko pojawi…drań jeden czy drugi,mazepa jedna !!!!
Ruszajmy ludziska !!! ….
….tylko strasznie tam gorąco….nie mogę wejść…
*
Zbyszek
post 19.01.2010 – 22:27
ech coś mnie resetuje na łózko, może z 10 minut spróbuje jeszcze raz. Uuuuu, ten znajomek , zmarły, wchodzący do mojej pracowni, tez na głowie miał żółta szmatę na 20 cm. Wyśmiałem go, ze sobie żarty robi. Powiedział,- tkwię w systemie przekonań, musisz mi pomoc. Wteeeedy, to parsknąłem śmiechem, gdyż Wiesiek był bardzo rozsądnym facetem. Zginał chyba w wypadku samochodowym, Był dosyć swarliwym dryblasem:( Ostatnim razem spotkaliśmy się na sylwestrze. Stad pewnie, pojawił się u mnie watek dyskoteki i potańcówek.
Mówiliśmy na niego Kangur, w nocy przypomniałem sobie to podwórkowe określenie.
DZIEWCZYNY!! Od boksującego kangura do bokserek już blisko.
Dobrze, ze Sosna potwierdziła ta czerwona koszule i napuchnięta buzie i ten bokser…..
Pewnie byśmy znowu zignorował te cale widzenia a tak, mamy teraz chociaż jakieś potwierdzenie wspólnej wyprawy:)
Taką samą żółta szmatkę, ściągnąłem kiedyś noworodkowi, dopatrując się w niej nadgorliwej opieki w rodzinie.
Uf, ale te sny są pokręcone, zawiewa symbolami, krążąc wielkimi kolami . Odrobinę nieostrożności i się wszystko plącze, zlewając w jedno, wielkie nieporozumienie..
*
Plywak
post Wczoraj, 11:15
oto moja relacja z niedzieli 17-go:
kładę się do łóżka ok. 23-ciej i próbuję wejść w trans, trwa to długo, przesuwam energię, otwieram czakry, co jakiś czas otwieram oczy, żeby nie zapaść w sen, bo wtedy wszystko byłoby stracone. Przesuwam energię w górę, myśli ze świata realnego obciążają mój umysł.Medytuję, wyciszam swój umysł, wreszcie udaje mi się osiągnąć stan transu na odpowiednim poziomie. Znajduję się w jakimś domu z kilkoma osobami (Obowicze może), dostajemy zadanie obrony twierdzy przed zalewem obcych. Udaję się wraz z innymi do twierdzy, lecimy przemierzając setki kilometrów. Na ten cel otrzymuję szczególną moc, staję się “wojownikiem światła”. Ta moc niesie mnie aż do celu. To miejsce święte, świątynia (ale nie kościół, raczej mauzoleum) w której ma się rozegrać bitwa między siłami światła i ciemności. Spotykam się z grupą obrońców, jestem jednym z wielu, lecz nie wiem kto ile otrzymał mocy. Ale to moi sprzymierzeńcy, ustalamy plan działania.
masz za zadanie bronić odcinka na wieży, tam będzie zmasowany atak wroga
Kim ja u diabła jestem, wybudzam się, rozglądam, jestem bezpieczny, znów zamykam oczy.
to nasz wielki plan, musimy obronić twierdzę, bo ona jest najważniejsza
Dlaczego, nie, nie pytam, skoro lepsi ode mnie tak mówią więc tak musi być, postaram się tylko wykonać zadanie.
To twoja drużyna, nie strać ich, jeżeli przegrasz to już się nie obudzisz
Nie, nie przegram, jestem dobry, a oni mi pomogą. Byłem pewien zwycięstwa. Ale wciąż nie rozumiałem o co walczymy i dlaczego oni chcą tej twierdzy.
Tutaj podejmujemy decyzje ważne dla całej ludzkości, nie możesz zawieść
Pojawia się ON, jest energią, światłością, nadzieją. Nie mówi nic, ale daje nam odczuć swoją wielkość, napełnia nas swoją mocą. Teraz jesteśmy jeszcze silniejsi i pewniejsi.
Udajemy się na swoje stanowiska. Następuje atak wroga. To tylko czarne postacie, jak w grze, trzeba je niszczyć. Są szybkie i przebiegłe, trudno je trafić, atakują setkami, potrafią wspinać się po murach i pionowych ścianach, potrafią skakać. Zalewają cały zamek, chcą dostać się do środka. Niszczymy ich setki, ja sam walczę zaciekle, nie widzę końca, trwa to długo. Przerwa, otwarcie oczu, jestem spocony. I znów wracam do obrony twierdzy, znów walczę. Mijają godziny, a może dni. Spotykamy się w sali obrad, to ogromna komnata, gdzie jest stłoczony lud. A my, wojownicy mamy go bronić. Istoty się kotłują, boją się czegoś. Dostajemy dawkę nowej energii, ale wroga już nie ma. Zrezygnował?
Oddajemy ci cześć najwyższa istoto, która gromadzisz nas tutaj dla swoich celów. Jesteśmy ci wierni i oddani, zawsze stawiamy się na twe wezwanie.
Możecie już odejść, misja spełniona
Wśród śpiewów i hołdów opuszczam to miejsce, pojawiam się w naszym pierwotnym schronieniu. Omawiamy znów cele naszej misji, śmiejemy się i cieszymy. Czy wróg został pokonany? To nie był wróg, to tylko próba naszej wytrzymałości i poświęcenia. A więc jednak. Moc zostaje mi odebrana, czuję się nagi, tylko zwykłym śmiertelnikiem.
Musisz się poddać leczeniu. Nie wybudzisz się już, pozostaniesz tutaj
Ale gdzie to jest tutaj?
W swoim materialnym ciele. Widziałeś rzeczy, których nie można oglądać, zostałeś wtajemniczony, nie możesz odejść
To dobrze, myślę i otwieram oczy. W którą stronę mam się udać, do światła czy w drugą? Nie rozpoznaję kierunków. Właściwie dobrze się tu czuję, po co odchodzić.
_________________